Według wtorkowych informacji, Babczenko został postrzelony w swoim mieszkaniu w Kijowie. Leżącego na podłodze dziennikarza znalazła małżonka. W czasie ataku znajdowała się w łazience. Wybiegła po usłyszeniu odgłosu wystrzału. Rosjanin miał umrzeć w drodze do szpitala.
Tymczasem na konferencji prasowej, transmitowanej przez telewizję, Babczenko pojawił się cały i zdrowy. Jego zabójstwo miało być operacją służb specjalnych.
Służby bezpieczeństwa Ukrainy poinformowały, że w związku z przygotowywaniem zamachu na dziennikarza zatrzymany został jeden podejrzany. Szef SBU Wasyl Hrycak powiedział na konferencji prasowej, że "morderstwo" zostało zorganizowane w celu ujawnienia rosyjskich agentów. - Według informacji, uzyskanych przez ukraińską służbę bezpieczeństwa, zabójstwo rosyjskiego dziennikarza Arkadija Babczenki zostało zamówione przez rosyjskie służby bezpieczeństwa - mówił szef SBU.
Zanim ku zaskoczeniu wszystkich Hrycak zaprosił Babczenkę do pokoju, w którym odbywała się konferencja, powiedział, że śledczy zidentyfikowali ukraińskiego obywatela (nazwany przez szefa SBU obywatelem "G"), który został zrekrutowany za 40 tys. dolarów przez rosyjską służbę bezpieczeństwa w celu zorganizowania i przeprowadzenia zabójstwa. "G" zatrudnił z kolei znajomego, z którym służył wspólnie w czasie wojny na Krymie.
"G" miał planować także szereg innych zabójstw. Został zatrzymany, trwają przeszukania w miejscu, gdzie mieszkał.