Juliusz Cezar przeczuwał, że może mu grozić niebezpieczeństwo. Ba! Jego małżonka Kalpurnia (dodajmy – trzecia już) zaklinała go, by nie wychodził z domu – tej nocy miała koszmarny sen: siły nieczyste zburzyły dach ich posiadłości i przelały krew jej męża. Cezar nie chciał jednak odwołać posiedzenia rzymskiego Senatu, zwłaszcza że sam je zwołał. Chodziło mu o zatwierdzenie zbrojnej wyprawy przeciwko Partom – spadkobiercom imperium Achemenidów. Przygotowania do ekspedycji szły pełną parą, wojska miały wyruszyć 18 marca. Niestety, po Wiecznym Mieście krążyły plotki, że rosnący w siłę Juliusz Cezar zostanie ogłoszony królem. Pretekstem miała być przepowiednia z „Ksiąg sybillińskich”: w tej wojnie wojska rzymskie nie odniosą zwycięstwa, jeśli na ich czele nie stanie król. Spekulowano, że właśnie 15 marca na posiedzeniu Senatu jeden z kapłanów sprawujących pieczę nad „Księgami sybillińskimi” zgłosi propozycję przyznania Cezarowi królewskiego tytułu i ogłoszenia go władcą absolutnym.
Decyzja kilkudziesięciu senatorów o zgładzeniu dyktatora była nieodwołalna. Spiskowcy mieli po swej stronie Decymusa Brutusa, oficera i adiutanta Cezara, który miał przekonać władcę, by bez względu na wątpliwości przybył na obrady. Kapłan Spurynna – interpretujący wolę bogów z wnętrzności ofiarnych zwierząt – zalecał wcześniej Cezarowi, by „strzegł się niebezpieczeństwa, które nie sięgnie poza idy marcowe”. W święto boga wojny Marsa zwyczajowo odbywały się igrzyska gladiatorów oraz uroczysty przegląd wojsk (przed ustanowieniem tzw. kalendarza juliańskiego, w 46 r. p.n.e., tego dnia obchodzono święto Anna Perenna – od łacińskiego annus – rok, i perennis – wieczny, które przesunięto na 1 stycznia). Wcześniej jednak obradować miał Senat.
Czas, miejsce i uczestnicy dramatu
15 marca 44 roku p.n.e. po południu 56-letni Gajusz Juliusz Cezar wyszedł z domu. W lektyce udał się Via Sacra, główną ulicą ówczesnego Rzymu, do teatru Pompejusza wzniesionego na Polu Marsowym, gdzie w sali Curia Pompeia odbywały się obrady Senatu. I nagle przed teatrem do lektyki podbiega Grek Artemidor, wielki mówca i agent Cezara. Przekazuje władcy pismo, w którym ostrzega go przed zamachem. Cezar nie ma jednak czasu na czytanie. Zwłaszcza że – zgodnie ze zwyczajem – przed wejściem czeka na niego wróżbita Spurynna, który dokonuje rytuału auspicjum polegającego na wnioskowaniu woli bogów z lotu ptaków. Wróżby nie są pomyślne. Poirytowany Cezar, by nie okazać słabości, wkracza do środka. Spiskowcy już na niego czekają...
Rzymski kronikarz Swetoniusz (Gaius Suetonius Tranquillus) na początku II stulecia w „Żywotach cezarów” tak opisał ten moment: „Cezar zasiada. Spiskowcy niby dla okazania czci otoczyli go zwartym kołem. Najbliżej staje Cymber Tyliusz, który pierwszą podjął rolę: oto, jak gdyby chcąc o coś prosić, podchodzi bliżej do Cezara. Ten ruchem głowy odmawia i gestem ręki oddala sprawę na inny czas. W tej chwili Tyliusz zrywa mu togę z obydwu ramion. Cezar zawołał: »Cóż to, gwałtu się dopuszczasz?!«. Wtedy jeden z Kasków zadaje mu cios z tyłu, trochę poniżej gardła. Cezar chwyta Kaskę za ramię i przebija je piórem metalowym. Pragnie skoczyć naprzód. Nie zdążył. Znowu cios. Gdy spostrzegł, że ze wszystkich stron grożą mu wyciągnięte sztylety, zasłonił sobie twarz togą, jednocześnie przy pomocy lewej ręki owinął się fałdem togi aż poniżej goleni, aby przystojniej upaść, nawet dolną część ciała zdążył zakryć. Tak zakłuty został dwudziestoma trzema ciosami”. Imperator, który giął Galów, pokonywał wrogów i łamał niewieście serca, nie zdołał przetrwać zmasowanego ataku spiskowców.
Za czasów Juliusza Cezara rzymska „rada starszych” liczyła aż 900 członków. Spośród nich około 60 zaangażowało się w spisek. W tekście Beaty Maciejewskiej „Cezar musi umrzeć” („Ale Historia”, listopad 2013) możemy przeczytać, że wszyscy spiskowcy „zawdzięczali Cezarowi majątki, godności, a wielu życie, bo w wojnie domowej Cezara z Pompejuszem stali po stronie tego ostatniego. Ale dawni wrogowie czuli się upokorzeni, stronnicy zawiedzeni, że dostali za mało, a wszystkich łączyła nienawiść do człowieka, który – o czym byli święcie przekonani – chciał republikę zastąpić jakimś rządzonym samowładnie kosmopolitycznym imperium”. Spiskowi przewodzili Marek Juniusz Brutus i Gajusz Kasjusz Longinus, którzy walczyli w armii Pompejusza, a mimo to Cezar obu im wybaczył. „Spiskowcy uznali, że Cezar powinien zostać zabity w obecności wszystkich senatorów, wtedy zabójstwo się nie wyda, jak pisał grecki historyk Appian, »zbrodniczym zamachem, ale dziełem przeprowadzonym w interesie państwa«. Oraz że senatorowie, świadkowie zabójstwa, zaraz oświadczą, że solidaryzują się z tym aktem, »jak to miało miejsce w wypadku Romulusa, kiedy ten z króla przemienił się w tyrana«” (cyt. j.w.).