Szczepłek: Mundial w Rosji przegrał ktoś bliski

Jest takie zdjęcie reprezentacji Polski sprzed mundialu w Argentynie w roku 1978.

Aktualizacja: 04.07.2018 12:56 Publikacja: 03.07.2018 20:18

Szczepłek: Mundial w Rosji przegrał ktoś bliski

Foto: AFP

W trzech rzędach siedzi lub stoi 25 osób. Pierwszy z lewej Janek Tomaszewski: powie odrębne zdanie na każdy temat i zwykle po myśli tych, którzy akurat są u władzy. „Orły Górskiego", których był ważnym ogniwem, nie zapraszają go na swoje imprezy.

Obok Jerzy Gorgoń: pierwowzór Kamila Glika, „Wielka Biała Góra", jak mówili o nim Anglicy. Osiadł w Szwajcarii, więc pasuje do Alp.

Dalej bramkarz Zygmunt Kukla: wózek widłowy w mieleckich zakładach WSK zmiażdżył mu nogę, potem przyplątał się rak. Zmarł dwa lata temu.

Antoni Szymanowski: świetny obrońca, wieczny malkontent, nie odbiera telefonów.

Mirosław Justek: obrońca Lecha, zmarł w wieku 50 lat. Bramkarz Zdzisław Kostrzewa: miał 36 lat, kiedy zginął tragicznie w zakładach Dunlopa w Melbourne. Za pracę w sobotę lepiej płacili, a pojechał tam, żeby zarobić.

Roman Wójcicki: śmiano się, że przy 190 centymetrach wzrostu nie umie biegać. Pojechał na dwa mundiale. Mieszka w Niemczech.

Władysław Żmuda: miał wadę wzroku, więc nie reagował na zwody napastników robiących nogami esy-floresy. Widział piłkę i zwykle w nią trafiał. Był cztery razy na mistrzostwach świata i stał się legendą.

Jacek Gmoch, który został wtedy trenerem dzięki pomocy partii, a dziś opowiada, że jest ofiarą komunistów.

Jak zwykle daleko od niego Andrzej Strejlau. To im zostało do dziś, bo nie podają sobie ręki. Wciąż w świetnej formie. Kiedy komentuje mecze w telewizji, człowiek czuje się, jakby słuchał radia sprzed wojny.

Trener Waldemar Obrębski: w wieku 42 lat zginął w wypadku samochodowym w buszu koło Adelajdy. Karetka nie zdążyła dojechać.

Henryk Maculewicz: inżynier po AGH, przeżył zderzenie z wojskową ciężarówką w Gabonie, jest na rencie.

Henryk Kasperczak: krąży między domami w Krakowie, Saint Etienne a Afryką, gdzie ma taką markę, że uważają go za trenera francuskiego.

Kazimierz Deyna: miał 42 lata, kiedy koło San Diego wjechał swoim dodgem w zaparkowaną na poboczu autostrady ciężarówkę. Wszystko zdobył i wszystko stracił, bo nie miał głowy do interesów i szczęścia do menedżera.

Bohdan Masztaler: magister po SGPiS (dziś Szkoła Główna Handlowa), dlatego miał fory u Gmocha, który uważał, że piłkarz z wykształceniem więcej rozumie.

Wojciech Rudy: dobry obrońca, dobry sędzia, który został nieświadomie (wierzę w to) wplątany w aferę korupcyjną i zniknął.

Stanisław Sobczyński jest na fotografii, ale do Argentyny nie poleciał.

W pierwszym rzędzie Andrzej Szarmach – mieszkaniec Francji i Polski, obok Włodzimierz Lubański – obywatel Polski i Belgii, Zbigniew Boniek – już bardziej rzymianin niż bydgoszczanin czy warszawiak. Powiedział nawet, że chciałby zostać pochowany w Rzymie. Zawsze patrzył w przyszłość. Włodzimierz Mazur: zmarł na zawał na ulicy w Sosnowcu, mając 34 lata.

Obok Grzegorz Lato: były król strzelców mundialu, były senator. Nic już nie musi. Mieszka w Mielcu, postawił nad Sanem domek z widokiem na Bieszczady. Może pić piwko i łapać pstrągi.

Obok niego Adam Nawałka: wiele dziewczyn mówiło, że to najładniejszy chłopak w drużynie. Wyróżniał się włosami blond i urokiem. Przedostatni Marek Kusto: był trzy razy na mundialach, a zagrał 53 minuty.

Janusz Kupcewicz: radny miasta Gdyni, niezmiennie z poczuciem niedowartościowania.

Sześciu już nie ma na świecie, niewielu się dorobiło, kilku stało się obywatelami świata. Lato był prezesem PZPN, a Boniek nim jest. Nie było między nimi wszystkimi chemii, kiedy grali razem, dziś nie organizują wspólnych spotkań towarzyskich. Ale grać umieli i na boisku nie widać było, kto się z kim lubi, a kto nie.

Dziwię się, że na tym zdjęciu Nawałka nie siedzi obok Bońka. Są prawie rówieśnikami, zawsze trzymali się razem, byli i są kolegami, obydwaj stali się odkryciami mundialu w Argentynie. Nawałka miał wtedy 20 lat, a Boniek 22.

Kiedy jesienią 2013 r. prezes Boniek powołał Nawałkę na stanowisko selekcjonera, była nadzieja, że odbudują dawną potęgę i częściowo im się udało. U mnie dochodził sentyment: oto kadrę prowadzi ktoś, kogo dobrze znam od czterdziestu lat, szanuję i liczę na niego.

Kiedy Polacy przegrali w Rosji, a trener przyczynił się do tego w znacznym stopniu, złość mieszała się ze smutkiem, jakby przegrał ktoś bliski. Po konferencji na Stadionie Narodowym, na której pożegnaliśmy Adama, stanąłem z nim w drzwiach prowadzących z szatni na boisko. „Piękne miejsce" – powiedział i szybko uciekł do taksówki.

Też tak uważam. Już nikt z tego zdjęcia sprzed czterdziestu lat nie przywróci piłce dawnego blasku.

W trzech rzędach siedzi lub stoi 25 osób. Pierwszy z lewej Janek Tomaszewski: powie odrębne zdanie na każdy temat i zwykle po myśli tych, którzy akurat są u władzy. „Orły Górskiego", których był ważnym ogniwem, nie zapraszają go na swoje imprezy.

Obok Jerzy Gorgoń: pierwowzór Kamila Glika, „Wielka Biała Góra", jak mówili o nim Anglicy. Osiadł w Szwajcarii, więc pasuje do Alp.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową