Mecz z Islandią potwierdził, że Argentyna ma kłopot. Nieudane eliminacje to nie był przypadek. Wtedy wystarczył jednak geniusz Leo Messiego. Tym razem może nie pomóc nawet gwiazda Barcelony.
– Gdybym wykorzystał rzut karny, zmieniłoby to całą grę, przeciwnik by się otworzył, zyskalibyśmy więcej miejsca – opowiadał Messi, który zmarnował aż cztery z siedmiu ostatnich jedenastek (licząc klub i reprezentację).
Problemem Argentyńczyków nie był jednak słabszy dzień lidera, ale brak pomysłu na siebie. Nie pierwszy raz gra drużyny Jorge Sampaolego polegała na kierowaniu wszystkich piłek do Messiego i czekaniu na cud. To zjawisko zwykło się nazywać Messidependencią.
– Oczywiście, oczekujemy więcej od Leo, ale on nie jest Maradoną. Nie wygra sam mundialu. W pierwszej kolejności muszą to zrozumieć kibice, w następnej jego koledzy z zespołu – nie ukrywa były napastnik reprezentacji Argentyny Hernan Crespo.
Boski Diego, wywołany do tablicy, nie przebiera w słowach. Nie obwinia jednak zawodników, lecz trenera.