Argentyńczycy źle zaczęli mundial w 2018 roku. Albicelestes po bezbarwnym meczu zremisowali z Islandią 1:1, nie pokazując praktycznie nic. Drużynę starał się poderwać Leo Messi, ale mimo oddania jedenastu strzałów, nie udało mu się pokonać świetnie dysponowanego Hannesa Halldorssona, który zatrzymał nawet jego uderzenie z rzutu karnego. W południowoamerykańskim kraju ostro krytykowany jest przede wszystkim selekcjoner Jorge Sampaoli, który nie był w stanie usprawnić gry zespołu - czytamy w Onet.pl.

– Jeśli Aregntyna będzie grała w ten sposób, trener nie ma po co wracać do kraju – grzmi Diego Armando Maradona. Legenda futbolu skomentowała występ Albicelestes w swoim programie „De la Mano del Diez” emitowanym w telewizji TeleSur. – To wstyd, że nie mieliśmy przygotowanej ani jednej akcji. Wiedzieliśmy, że Islandczycy to potężni faceci, którzy mają po 190 centymetrów wzrostu, a po prostu ciągle wrzucaliśmy piłki z rzutów rożnych w pole karne. Ani razu nie spróbowaliśmy krótkiego rozegrania – narzekał 57-latek.

Jeden z najlepszych piłkarzy w historii ostro skrytykował plan Albicelestes na ten mecz. – Wiedzieliśmy, że Islandczycy będą grali głęboko cofnięci do defensywy. Ale my nie wiedzieliśmy, jak atakować. Nie mieliśmy pojęcia, jak rozbić tę defensywę. Piłkarze nie wiedzieli jak posłać podanie, jak rozbić islandzki mur. Wszystko kręciło się wokół Messiego, który musiał samemu robić wszystko. Przykro mi było oglądać, jak rywale pracowali zdecydowanie ciężej niż nasi zawodnicy – krytykował Maradona.

Argentyńczyk nie chciał obarczać winą Messiego. Gwiazdor Barcelony przy wyniku 1:1 zmarnował rzut karny. Gdyby go wykorzystał, Albicelestes mieliby duże szanse na zdobycie trzech punktów. – On jako jedyny dał z siebie wszystko. Nie wydaje mi się, abyśmy stracili dwa punkty przez niego i zmarnowaną jedenastkę. Ja kiedyś nie wykorzystałem pięciu kolejnych rzutów karnych i co z tego? Dalej jestem Diego Armando Maradoną – powiedział.