Kiamil Grosicki marzy o medalu na mundialu w Rosji

- Jest czas na pracę i na zabawę, teraz naprawdę zasłużyliśmy na tę zabawę - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kamil Grosicki.

Aktualizacja: 08.10.2017 22:53 Publikacja: 08.10.2017 22:46

Kiamil Grosicki marzy o medalu na mundialu w Rosji

Foto: AFP

"Rzeczpospolita": Mecz z Czarnogórą wymknął się wam w pewnym momencie spod kontroli.

Kamil Grosicki: Zaczęliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy dwie bramki, mecz ewidentnie ułożył się pod nas, w pierwszej połowie kontrolowaliśmy sytuację. Na drugą wyszliśmy z nastawieniem, by grać tak samo, spokojnie, od tyłu i może to nas trochę uśpiło. W pewnym momencie faktycznie zrobiło się nerwowo, w pięć minut straciliśmy dwie bramki. Na szczęście się otrząsnęliśmy, nie zaczęliśmy się desperacko bronić, wybijać piłkę na oślep, tylko ruszyliśmy i zadaliśmy dwa decydujące ciosy.

W końcówce, gdy traciliście gole, nie byliście już myślami przy świętowaniu awansu w hotelu?

Prowadzisz do przerwy 2:0, wychodzisz na drugą skoncentrowany, ze świadomością, że musiałaby stać się katastrofa, by to zwycięstwo wymknęło się z rąk...

...i tak się stało.

Po raz kolejny okazało się, że w futbolu można stracić dużo nawet w pięć minut. Trochę smrodu się zrobiło, ale na szczęście mamy lidera i kapitana zespołu. Robert Lewandowski poszedł sam z pressingiem i sam wywalczył tego gola na 3:2. Bardzo się cieszę, że to on strzelił tego gola, już 16 w tych eliminacjach. Chciałbym żeby to on został królem strzelców eliminacji, bardzo ciężko na to pracuje i zwyczajnie zasłużył na tę koronę. Przede wszystkim Robert gra jednak dla zespołu, a dopiero w drugiej kolejności patrzy na swoje indywidualne dokonania.

To pański drugi mecz z rzędu z golem.

Cieszę się bardzo. Może robiłem trochę mniej zamieszania na skrzydle w tych ostatnich spotkaniach, mniej efektownie, ale bardziej efektywnie. Powtarzam to jednak już od dawna. Wszedłem w najlepszy dla piłkarza wiek, muszę się postarać to wykorzystać. Mam swoje marzenia, jedno już spełniłem, ale są kolejne.

Jeśli jesteśmy przy marzeniach, to co by było spełnieniem marzeń w Rosji?

Oczywiście chciałbym przejść do historii... Marzeniem byłoby przywieźć medal... Ale zaraz zostanie to odebrane, że zapowiadam walkę o medal. Po mistrzostwach Europy wiemy na co nas stać. Byliśmy bardzo blisko najlepszej czwórki. Teraz ciężka praca przed nami, by coś takiego osiągnąć na mundialu. Ale doskonale wiemy, że to jeszcze trudniejszy turniej niż Euro. Że grają w nim najlepsze ekipy z całego świata. Cóż, musimy ciężko pracować. Dla nas to będzie wielkie przeżycie zagrać w mundialu. A marzenia są po to, by je spełniać.

Trudniej było awansować na mundial czy dwa lata temu na Euro?

Wydaje mi się, że trudniej było teraz. Wtedy wchodziły dwa zespoły, trzeci z barażów. Wtedy mieliśmy jednego rywala z topu, czyli Niemców, a teraz ta grupa była bardzo wyrównana. W naszym przypadku decydujące o sukcesie okazało się, że w niemal wszystkich meczach to my strzelaliśmy jako pierwsi gola. I spotkania układały się pod nasze dyktando. Z koeli, gdy z Danią to my jako pierwsi straciliśmy bramkę, to już nie potrafiliśmy się podnieść.

Który mecz był według pana najlepszy w waszym wykonaniu w tych eliminacjach?

Zwycięstwo z Rumunią 3:0 na wyjeździe. To było po tym trudnym zgrupowaniu, afera w mediach, dużo presji na nas i na trenerze. Wtedy pokazaliśmy siłę. Ale w każdym meczu pokazywaliśmy, że się rozwijamy i że jesteśmy coraz lepsi.

W czym ta drużyna jest lepsza, gdzie zrobiła największy postęp?

Wydaje mi się, że przede wszystkim lepiej atakujemy pozycyjnie. W tej grupie to my byliśmy faworytem, to my w każdym meczu musieliśmy dyktować warunki. Poprawiliśmy się w tym elemencie bardzo. Byliśmy cierpliwi, nie panikowaliśmy. Ale trener Nawałka zawsze powtarza „są rezerwy”. I oczywiście wiemy o tym.

Nie niepokoi pana ta duża liczna traconych goli?

Trener widział, co się działo, ile goli straciliśmy i na pewno będziemy nad tym pracować. Jako cały zespół oczywiście.

Ta radość dziś była mniej euforyczna, niż dwa lata temu po awansie na Euro.

Na pewno, też na to zwróciłem uwagę. Tamten awans był czymś szczególnym, bo ta nasza reprezentacja dopiero się rodziła. Poza tym były to pierwsze przez nas wygrane eliminacje od dawna (Euro 2012 organizowaliśmy – przyp. red.). Dlatego było więcej tej euforii. Może dziś wpływ na tę nieco mniejszą radość miało też zmęczenie. Bo naprawdę mamy za sobą ciężki tydzień. Jutro, pojutrze, zejdzie z nas ciśnienie, i do nas to dotrze.

Zmęczenie zmęczeniem, ale chyba dacie radę trochę zabalować dziś w nocy w hotelu.

Oczywiście, że tak... Jest czas na pracę i na zabawę, teraz naprawdę zasłużyliśmy na tę zabawę.

Będziemy losowani z pierwszego koszyka.

I pewnie te silne drużyny z drugiego będą chciały trafić właśnie na nas. Ale to dobrze. My mniej mówimy, a więcej pokazujemy na boisku.

"Rzeczpospolita": Mecz z Czarnogórą wymknął się wam w pewnym momencie spod kontroli.

Kamil Grosicki: Zaczęliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy dwie bramki, mecz ewidentnie ułożył się pod nas, w pierwszej połowie kontrolowaliśmy sytuację. Na drugą wyszliśmy z nastawieniem, by grać tak samo, spokojnie, od tyłu i może to nas trochę uśpiło. W pewnym momencie faktycznie zrobiło się nerwowo, w pięć minut straciliśmy dwie bramki. Na szczęście się otrząsnęliśmy, nie zaczęliśmy się desperacko bronić, wybijać piłkę na oślep, tylko ruszyliśmy i zadaliśmy dwa decydujące ciosy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową