Czas na pewność siebie

We wtorek polskie finały: na 800 m biegnie Adam Kszczot, o tyczce skaczą Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek.

Aktualizacja: 07.08.2017 22:08 Publikacja: 07.08.2017 19:28

Adam Kszczot pewnie wygrał bieg półfinałowy na 800 m. We wtorek finał.

Adam Kszczot pewnie wygrał bieg półfinałowy na 800 m. We wtorek finał.

Foto: PAP/EPA

Korespondencja z Londynu

Najpierw, o 20.35 czasu polskiego, rozpocznie się finałowy konkurs tyczkarzy, równo dwie godziny później ośmiu szybkich mężczyzn pobiegnie po medale na dystansie 800 m.

Rekordzista świata w skoku o tyczce Renaud Lavillenie przyjechał do Londynu jak rzadko bez presji, że musi wygrać, choć tytułu mistrza świata w tajemniczy sposób wciąż nie ma. Przypomnijmy: w Berlinie i Daegu był trzeci, w Moskwie drugi, w Pekinie znów trzeci.

Francuz nie obronił też tytułu mistrza olimpijskiego w Rio, oddając zwycięstwo Thiago Brazowi z Brazylii. Potem z powodu kontuzji stopy nie trenował aż do maja, skutek był widoczny: przegrywał w pięciu mityngach Diamentowej Ligi.

Ambitny żołnierz

Ktoś, kto skoczył 6,16, na razie dał radę poprzeczce na wysokości 5,87. Po sobotnich kwalifikacjach Francuz odzyskał jednak wiarę. – Jestem w stanie skoczyć 5,90, może nawet więcej, jak dobrze pójdzie. Uwielbiam rywalizację. Mój cel to podium. Czasem na brązowy medal trzeba się napracować tak samo jak na złoty – mówił w Londynie.

Listę światową otwiera Sam Kendricks, który wkroczył do światka najlepszych tyczkarzy względnie niedawno. Ma 25 lat, był akademickim mistrzem USA (studiował w University of Missisipi), złotym medalistą Uniwersjady, dwa lata temu w finale mistrzostw świata w Pekinie niewielu go zauważyło, zajął dziewiąte miejsce.

Poprzedni sezon zaczął od tytułu halowego wicemistrza świata (5,92), w Rio był trzeci (5,80). W tym roku wygrał już dziewięć konkursów, wszystkie, w których wystartował (jeden halowy, osiem latem). 24 lipca podczas mistrzostw kraju w Sacramento skoczył 6 m. Lepszych na razie nie widać. Sam Kendricks to także porucznik rezerwy, z przydziałem w Millington (stan Tennessee), w 655. kompanii transportowej, ale w wolnym czasie przechodzi kursy dowódcze i wróci na cały etat do armii zaraz po zakończeniu kariery tyczkarskiej.

Walczyć z tym ambitnym żołnierzem łatwo nie będzie, ale skoro halowy mistrz Europy Piotr Lisek skoczył w lutym w Poczdamie także 6 m (klub sześciometrowców liczy już z Kendrickiem i Liskiem 22 członków), a Paweł Wojciechowski w Lozannie pokonał 5,93 m, to czemu nie wskazywać także na Polaków. Zagubione tyczki się znalazły, kwalifikacje Liska wyglądały równie dobrze jak Lavillenie – cztery czyste próby do 5,70. Trochę więcej nerwów było w skokach Wojciechowskiego (5,60 i 5,70 w trzecich próbach), ale pierwszy próg pokonany, we wtorek będzie nowy dzień.

W finałowej dwunastce jest także 17-letni Szwed Armand Duplantis, być może przyszły rekordzista świata, na razie ma rekord życiowy z kwietnia – 5,90, jest młodzieżowym mistrzem Europy i najmłodszym finalistą konkurencji technicznych w historii mistrzostw świata. Zakwalifikowali się także obrońca tytułu z Pekinu Kanadyjczyk Shawn Barber, mistrz świata z Moskwy Niemiec Raphael Holzdeppe i nowa nadzieja Francuzów, mistrz świata juniorów z 2014 roku – Axel Chapelle. Taką nadzieją miał też być młodszy brat Renauda – Valentin Lavillenie, ale 5,70 to dla niego było za dużo.

Lekcja taktyki

Finałowy bieg na 800 m też może nam dać wiele radości. Tę nadzieję daje świetny bieg Adama Kszczota w półfinale. Wicemistrz świata z Pekinu potrafił wytrzymać mocne tempo rywali, przyspieszyć, wygrać, dać młodszym lekcję taktyki chwaloną przez fachowców (przed mistrzostwami polski biegacz był klasyfikowany zaledwie na 25. miejscu na świecie).

Pięć lat temu na tym samym stadionie David Lekuta Rudisha pokazał podczas finału igrzysk, jak daleko sięgają ludzkie możliwości w biegu na dystansie dwóch okrążeń. Rekord świata Kenijczyka – 1.40,91 – wydaje się nie do pobicia. Rudisha w tych mistrzostwach jest nieobecny (kontuzja uda), nie wyrówna osiągnięcia Wilsona Kipketera, który jako Duńczyk, z polskim trenerem Sławomirem Nowakiem, trzy razy zostawał mistrzem.

W finale zabraknie trzech z szóstki najlepszych biegaczy na 800 m w tym sezonie. W półfinale odpadł lider – Emmanuel Korir z Kenii, trenowany w El Paso przez mistrza olimpijskiego z 1988 roku Paula Erenga. Do niedzieli Korir nie przegrał od stycznia żadnego biegu, w najszybszym w Monaco miał czas 1.43,10, w najważniejszej próbie nogi go jednak zawiodły.

– Miałem kontuzję biodra po pierwszym biegu, nie mogłem wiele zrobić – tłumaczył porażkę. Obserwatorzy mają coś do dodania: młody Kenijczyk, stypendysta University of Texas, biegał w tym roku tyle razy, że mógł po prostu nie wytrzymać trudu zarabiania pieniędzy na mityngach. Nie awansował także rodak Korira Ferguson Rotich – piąty na igrzyskach w Rio.

Obok Adama Kszczota staną na bieżni inni, też mocni: Nijel Amos z Botswany (trenujący w Oregon Track Club w Eugene), którego rekord życiowy: 1.41,73, to trzeci wynik w historii biegu na 800 m – taki sam miał w 1981 roku sir Sebastian Coe, przewodniczący IAAF.

Pobiegną: brytyjski młodzian Kyle Langford, Kanadyjczyk Brandon McBride, mistrz USA Donavan Brazier, mistrz świata do 20 lat Kenijczyk Kipyegon Bett, uważany za następcę Rudishy, wreszcie dorównujący rutyną Polakowi Mohammed Aman z Etiopii oraz Pierre-Ambroise Bosse (Francja) i Thiago Andre (Brazylia). Młodzieży więcej niż rutyniarzy, ale to nie zmienia faktu, że polski medal jest blisko.

Pozytywne myślenie

Adam Kszczot od dawna powtarza: w finałowych biegach na 800 m nie decydują rankingi, decyduje pewność siebie, odwaga i odporność na stresy, wszystko wsparte treningiem. I pozytywne myślenie. Od pozytywnego myślenia jest w polskiej kadrze lekkoatletycznej psycholog Jan Blecharz, który wspierał przed laty Adama Małysza. Profesor wrócił i znów pomaga, także Kszczotowi w Londynie.

Kto we wtorek chce więcej lekkiej atletyki ze Stadionu Olimpijskiego, niech przygotuje się na finały bez polskiego udziału: rzut oszczepem pań, bieg na 3000 m z przeszkodami oraz bieg na 400 m. Ten ostatni z udziałem Wayde'a van Niekerka, rekordzisty świata. Zapowiedzieć kolejnego rekordu sprinter z RPA jednak nie chciał.

Korespondencja z Londynu

Najpierw, o 20.35 czasu polskiego, rozpocznie się finałowy konkurs tyczkarzy, równo dwie godziny później ośmiu szybkich mężczyzn pobiegnie po medale na dystansie 800 m.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna