- W zamówieniach występowały bardzo wysokie szczyty i bardzo głębokie doliny. Po znacznych wzrostach dochodziło do bardzo szybkich spadków — uważa niezależny analityk Edmund Greenslet publikujący na łamach „Airline Monitor".
Na dwa tygodnie przed końcem roku Airbus i Boeing uzyskały razem zamówienia na 1582 samolotów, mniej wobec 2888 z 2014 r. Airbus zanotował zamówienia netto na 1007 sztuk, a Boeing na 575, 64 proc. całości, w minionym tygodniu sprzedał 11 (dziesięć 737 dla Turkish Airlines, jeden 767 dla FedEx) o wartości ok. 1,1 mld dolarów, więc ma o ok. 180 sztuk mniej od zakładanych na cały rok 755-760. Amerykanie dostarczą za to więcej maszyn od Europejczyków.
Samo zwolnienie tempa zamówień nie jest niespodzianką. Obaj producenci mają portfele na 10 lat produkcji, samoloty zamawiane teraz będą dostarczane dopiero w 2023 r. albo później — stwierdził prezes Air Lease Corp, John Plueger.
— Tak naprawdę to nie ma wiele do sprzedania. Mniejsza dynamika w następnych latach jest normalną reakcją. Zdaniem analityka w firmie doradczej Avitas, Adama Pilarskiego, niektórzy dopatrują się ryzyka nadmiaru produkcji - tłumaczył.
Sam dostrzegam oznaki pojawiania się nadwyżki, co może oznaczać odwoływanie zamówień.