Ronald James leciał z córką i wnuczką z Majorki do brytyjskiego Exeter samolotem TUI. Ponieważ pasażerowie nie mieli rano śniadania w hotelu, a dziewczynka chciała koniecznie coś zjeść, dziadek obiecał jej ciepłe śniadanie na pokładzie. Kiedy dowiedział się, że w ofercie nie ma bułeczek z bekonem, tak bardzo nakrzyczał na stewardesę i szturchał ją palcem, aż doprowadził ją do łez. Pasażer żądał zobaczenia się z pilotem, któremu zamierzał przekazać, że linia powinna informować klientów przy odprawie, iż w czasie rejsu nie będzie możliwości zamówienia ciepłego jedzenia. Ponieważ odmówiono mu dostępu do kokpitu, wpadł w szał. Wcześniej kupił jednak na pokładzie hamburgera, który jego zdaniem, był przesuszony. Za to danie otrzymał zwrot pieniędzy, ale to nie wystarczyło, aby się uspokoił.

W czasie sprawy sądowej pozwany przyznał, że zachował się w nieodpowiedni sposób, był agresywny i obraził pracownicę linii. Prokurator zarzucił mu zastraszanie, w momencie awantury jego twarz znajdowała się od twarzy stewardessy w odległości 5 centymetrów. James odmówił też zajęcia miejsca, choć samolot zbliżał się do lądowania. Do całego zajścia doszło na 25 minut przed końcem rejsu. W awanturze uczestniczyła jeszcze jedna stewardesa. Sąd nakazał wypłacenie obu kobietom rekompensaty w wysokości 50 funtów.