Lista 2000. Eksport napędza gospodarkę Polski, ale rośnie coraz wolniej

Najważniejszym rynkiem zbytu wciąż pozostają Niemcy i kraje UE. Kierunki sprzedaży trzeba bardziej zdywersyfikować.

Publikacja: 09.07.2017 00:01

Foto: Fotorzepa, Mateusz Pawlak

Polski eksport wciąż rośnie, ale zdecydowanie wolniej niż przed rokiem. W pierwszych trzech kwartałach 2016 roku wyniósł 134,85 mld euro i zwiększył się w ujęciu rocznym o 1,2 proc. To niewiele w porównaniu z 8,3-procentowym wzrostem, jaki przyniósł cały 2015 rok. Wtedy zagraniczna sprzedaż polskich towarów zbliżyła się do 180 mld euro. Wyraźne osłabienie tempa rozwoju polskiej gospodarki wskazuje, że na znaczącą poprawę wyników w bliskim okresie raczej trudno będzie liczyć. Wyhamowują także inwestycje, co jest związane z niepewnością wobec planów gospodarczych rządu. Obaw nie rozwiewa przedstawiony na rzeszowskim Kongresie 590 przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego pakiet ułatwień dla przedsiębiorców w ramach konstytucji biznesu. A niedawna wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o odpowiedzialności przedsiębiorców za spowolnienie gospodarcze jeszcze bardziej pogłębiła w środowiskach biznesowych brak zaufania do władz.

Tempo wzrostu eksportu osłabia się od początku roku. W pierwszych dwóch miesiącach dynamika w ujęciu rocznym skurczyła się do 3 proc., w pierwszym kwartale zmalała do 1,7 proc. Po pierwszym półroczu tempo wzrostu nieco przyspieszyło – do 2,1 proc., ale w perspektywie pierwszych siedmiu miesięcy znowu osłabło – do 1,1 proc. Wynik po trzech kwartałach może być sygnałem, że niekorzystny trend się utrwala.

Dla polskiej gospodarki to problem, gdyż to właśnie eksport stał się motorem napędowym jej rozwoju. Wartość zagranicznej sprzedaży towarów i usług w relacji do PKB wzrosła z 27,2 proc. w roku 2000 do 46,8 proc. w roku 2014. Z kolei w ubiegłym roku udało się wreszcie wypracować dodatni bilans handlowy. Nadwyżka eksportu nad importem wyniosła 3,68 miliarda euro.

Dobry słaby złoty

Polskiej wymianie zagranicznej mocno przysłużył się słaby złoty oraz niskie ceny surowców. Według Radosława Jaremy z instytucji płatniczej Akcenta, rozliczającej i zabezpieczającej transakcje walutowe, sukcesem były nadwyżki z największymi eksportowym gigantami: Niemcami, Holandią czy Francją. – Polscy eksporterzy okazują się bardzo konkurencyjni – stwierdził Jarema. To dodatnie saldo dalej się utrzymuje, a nawet rośnie: za okres od stycznia do lipca tego roku wyniosło ponad 4,3 mld euro, a za pierwsze trzy kwartały przeszło 4,1 mld euro.

Polskie firmy zdecydowanie preferują kraje Unii Europejskiej. To bezpieczne kierunki, sprawdzone i przewidywalne. W okresie od stycznia do października sprzedaż towarów na tych rynkach wyniosła 107,6 mld euro i w porównaniu z podobnym okresem ub. roku zwiększyła się o 1,5 proc. Przeszło połowa eksportu kierowana jest do krajów strefy euro. Zmalał udział eksportu do krajów rozwijających się: z 9 proc. w ub. roku do 8,2 proc. obecnie, a jego wartość po dziewięciu miesiącach wyniosła niespełna 11,1 mld euro. Wzrosła natomiast sprzedaż na rynki Europy Środkowo-Wschodniej, która z uwagi na rosyjskie embargo i konflikt Rosji z Ukrainą w ubiegłym roku mocno się kurczyła, zaliczając głęboki 21,3-procentowy spadek.

Tymczasem już w lipcu wartość tegorocznego eksportu liczona narastająco wyniosła 5,4 mld euro i była o 3,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. Natomiast po październiku wyniosła 7,2 mld euro, co daje wzrost rok do roku o 4 proc. oraz 5,3-procentowy udział w całości eksportu, o 0,1 pkt proc. większy niż przed rokiem. Powoli zwiększa się sprzedaż towarów w Rosji: w pierwszym półroczu do 2,48 mld euro z 2,47 mld euro w tym samym czasie rok wcześniej. Z kolei po trzech kwartałach eksport na ten rynek wart był przeszło 3,8 mld euro i okazał się o 0,3 pkt proc. większy niż rok wcześniej, choć udział Rosji w całości polskiej sprzedaży zagranicznej zmalał w tym czasie o 0,1 proc. Ekonomiści zaznaczają jednak, że o relacjach na kierunku rosyjskim decyduje w szczególnym stopniu polityka, a obecny słaby wzrost może wkrótce zamienić się w spadek.

Najważniejszym rynkiem dla polskich eksporterów są Niemcy, mające w nim przeszło 27-procentowy, rosnący udział. W pierwszych dziewięciu miesiącach eksport do tego kraju wart był 36,9 mld euro i zwiększył się rok do roku o 2,3 proc. – Znaczenie Niemiec jest kluczowe i tak będzie również w przewidywalnej przyszłości – twierdzi Piotr Dylak, dyrektor ds. finansowania handlu Banku Zachodniego WBK. Jego zdaniem wpływa na to fakt, że wiele polskich firm jest na rynku niemieckim mocno zadomowionych. Mają ustalone mechanizmy działania, wypracowane relacje z dystrybutorami, a tamtejsi konsumenci znają już polskie towary. Te ostatnie są dobre jakościowo i w dalszym ciągu atrakcyjne cenowo, więc niemieccy klienci chętnie po nie sięgają. Ważny jest także fakt, że dla polskich firm Niemcy są rynkiem najłatwiej osiągalnym logistycznie. – Ten czynnik ma duże znaczenie, szczególnie jeśli firma jest mniejsza lub dopiero rozpoczyna eksport – tłumaczy Dylak.

Popyt na auta i części

Niemcy importują z Polski m.in. meble, maszyny i urządzenia, sprzęt RTV i AGD, a także samochody. To najważniejszy rynek eksportu całej polskiej branży motoryzacyjnej. Według firmy analitycznej AutomotiveSuppliers.pl, w pierwszych sześciu miesiącach obecnego roku do Niemiec powędrowało prawie 29 proc. całej zagranicznej sprzedaży sektora, przy czym mocno wzrósł zarówno eksport samochodów, jak i części oraz komponentów do produkcji.

Drugi eksportowy rynek to Czechy. W trzech kwartałach sprzedaliśmy na nim towary o wartości prawie 9 mld euro. O dużej skali dwustronnych obrotów decyduje bliskość geograficzna i kulturowa. Według Ministerstwa Rozwoju, wartość polskiego eksportu do Czech w 2015 roku wyniosła 11,8 miliarda euro i była większa niż cały polski eksport do krajów Azji. Do Czech eksportujemy części i akcesoria samochodowe (ta grupa towarów ma największy udział w eksporcie), silniki, meble tapicerowane i wyroby z miedzi. Ponadto przetworzone oleje mineralne, węgiel, kawę i jej substytuty, a także olej rzepakowy. Duży udział branży motoryzacyjnej bierze się z faktu, że Czechy są znaczącym europejskim producentem samochodów, natomiast polscy producenci części i komponentów do produkcji aut są ich poddostawcami. Przykładem jest fabryka Toyoty w Wałbrzychu: produkowane tam silniki i skrzynie biegów dostarczane są przede wszystkim do zakładów w czeskim Kolinie, gdzie produkowane są miejskie modele Toyoty i dwóch marek PSA – Peugeota i Citroena.

Groźny Brexit

Kolejny rynek to Wielka Brytania z eksportem za trzy kwartały na poziomie niespełna 8,9 mld euro. Wyniki jednak słabną – eksport zmalał r./r. o 0,3 proc., nieznacznie zmniejszył się brytyjski udział w całym polskim eksporcie. Do Wielkiej Brytanii eksportujemy głównie towary o wysokim stopniu przetworzenia. Najpopularniejsze segmenty to wyroby przemysłu elektromaszynowego, urządzenia mechaniczne i elektryczne, artykuły rolno-spożywcze, samochody, jednostki pływające, w tym jachty i łodzie motorowe. Duże znaczenie ma rynek brytyjski dla polskich producentów wyposażenia wnętrz – mebli, materacy, stelaży i pościeli czy poduszek.

Według informacji podawanych przez Brytyjsko-Polską Izbę Handlową, ok. 80 proc. produktów sprzedawanych w brytyjskiej sieci Ikea pochodzi od polskich producentów. Ale na przyszłą wartość eksportu negatywnie będzie wpływał Brexit. Według analiz Euler Hermes, globalnej firmy ubezpieczającej należności handlowe, same straty w eksporcie polskich towarów spożywczych do Wielkiej Brytanii mogą osiągnąć wartość 700 mln euro rocznie. – Duży problem oznaczałoby wprowadzenie ceł – przyznaje Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso. – Na razie jeszcze o tym nie myślimy.

Aby polski eksport mógł dalej rosnąć, niezbędne stanie się znaczące pogłębienie dywersyfikacji kierunków zbytu. – Powinniśmy szukać takich rynków, gdzie moglibyśmy uzyskiwać nie tylko wyższe obroty, ale także większe marże – uważa wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński. Polskie firmy będą musiały skierować się na rynki dalekie, które są bardzo chłonne i gdzie konkurencja jest mniejsza niż w bezpiecznych i bliskich krajach Unii Europejskiej. Ekspansja poza Europę jest co prawda bardziej ryzykowna, ale zarazem daje szansę na większe zyski. Ministerstwo Rozwoju podkreśla konieczność większego zróżnicowania odbiorców, m.in. dla zabezpieczenia polskich eksporterów przed ewentualnym kryzysem w strefie euro.

Powinniśmy szukać szans zwłaszcza w Azji, gdzie tworzy się klasa średnia, a rynek szybko się powiększa. Przykładowo w południowo-wschodniej części kontynentu szanse ma zwłaszcza polska żywność. Według FAO do 2020 roku liczba mieszkańców tego regionu zwiększy się o 4 proc., do 2,13 miliarda. Co prawda, tempo wzrostu gospodarczego spowalnia, ale w krajach ASEAN nadal ma się utrzymać na poziomie przekraczającym 5 proc. rocznie. Według prognoz Banku Światowego, najszybciej rozwijać się będą Filipiny (o około 6,5 proc. rocznie), także Indonezja (o ponad 5 proc.). Zdaniem ekspertów rosnąca zamożność społeczeństw jest podstawowym czynnikiem warunkującym szybki wzrost popytu na artykuły pochodzenia zwierzęcego. Polska natomiast spełnia wysokie unijne normy jakościowe i jednocześnie jest konkurencyjna cenowo, co ma duże znaczenie w krajach rozwijających się. Ocenia się, że moglibyśmy np. zwiększyć sprzedaż wyrobów mleczarskich w Korei, Indiach, Indonezji i Malezji, jabłek w Indiach i Indonezji, mięsa w Chinach.

Perspektywicznym rynkiem może być również Tajlandia. Według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), wartość polskiego eksportu do tego kraju wzrosła w latach 2005–2014 o 65 proc. Przy tym eksport do Tajlandii miałby pomagać polskim przedsiębiorcom w ekspansji na kolejne rynki regionu. – Myślcie o Tajlandii jak o bramie do Azji – apelował Manasvi Srisodapol, ambasador Tajlandii w Polsce na spotkaniu polskich przedsiębiorców z przedstawicielami Tajskiej Agencji ds. Inwestycji zorganizowanym w marcu w Warszawie.

Atrakcyjny jest także Wietnam, dokąd obok produktów pochodzenia zwierzęcego i artykułów spożywczych wysyłamy urządzenia mechaniczne i elektryczne, produkty chemiczne. Ale możliwości są dużo większe: na kontrakty w Wietnamie mógłby liczyć sektor stoczniowy, oferujący specjalistyczne jednostki ratowniczo-rozpoznawcze. Wietnam jest także zainteresowany inwestycjami w ekologię, budownictwo i transport, dobre perspektywy ma eksport sektora rolno-spożywczego. Współpracą powinny być także zainteresowane firmy z sektora medycznego, farmaceutycznego oraz IT. Ocenia się, że w długim terminie dwustronny handel ułatwi umowa o wolnym handlu wynegocjowana pomiędzy Wietnamem a Unią Europejską.

Równie obiecujące jak Azja wydają się rynki afrykańskie. Perspektywy dla polskich eksporterów niesie szybki wzrost gospodarczy kontynentu.

Dynamiczna Afryka

Sześć z dziesięciu najszybciej rozwijających się gospodarek to kraje afrykańskie. Wzrost gospodarczy w Afryce jest wyższy niż we wschodniej Azji, włączając Japonię. Atutem kontynentu jest zwłaszcza młody wiek jego mieszkańców, a także szybko rosnąca klasa średnia. Perspektywiczna jest zwłaszcza Afryka Północna. Trafia tam ponad połowa polskiego eksportu na kontynent afrykański. Do kluczowych rynków należy Algieria, która jest jednym z największych odbiorców polskiego zagęszczanego mleka, zwykłego mleka i śmietany oraz kauczuku. Do interesujących rynków należą Republika Południowej Afryki, Kenia, również Tanzania. Także Maroko może być kierunkiem ekspansji polskiego eksportu na rynek afrykański.

Dla polskich przedsiębiorców ważne są strategie sektorowe Maroka związane m.in. z modernizacją rolnictwa, rozwojem przemysłu czy zwiększeniem konkurencji systemu logistycznego i ograniczeniem kosztów transportu w kraju. Maroko stwarza szansę biznesową zarówno dla firm, które chcą rozwijać się w Afryce przez inwestycje bezpośrednie, jak i dla eksporterów, którzy są zainteresowani jedynie wymianą handlową. Jednocześnie marokański popyt dotyczyć będzie nie tylko polskich produktów, ale też usług oraz transferu wiedzy.

Obecnie problemem regionu jest jednak niepewna sytuacja polityczna. Zagrożenie ze strony islamskich terrorystów wpływa na wyhamowanie eksportu. W opublikowanych przez Ministerstwo Rozwoju wynikach eksportu za rok 2015 eksport do Afryki jeszcze rósł: do 2,56 mld euro w porównaniu z 2,27 mld euro w roku 2014. Ale w pierwszych ośmiu miesiącach obecnego roku spadł do niespełna 1,57 mld euro z 1,76 mld euro w analogicznym czasie rok wcześniej. Natomiast w trzech kwartałach zmalał do 1,73 mld euro z 1,95 mld euro w podobnym okresie rok wcześniej. Dopóki zagrożenie się nie zmniejszy, o poprawę wyników będzie trudno.

TTIP nie wyjdzie

W dywersyfikacji eksportowych kierunków firmy powinny brać pod uwagę także kraje Ameryki, w tym USA będące jednym z naszych najważniejszych pozaeuropejskich partnerów handlowych. Co prawda, szanse na zwiększenie wymiany dzięki TTIP znacznie się skurczyły po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta. Mimo to amerykański rynek może być dla polskich przedsiębiorców perspektywicznym: jest bardzo chłonny, charakteryzuje się wysokim bezpieczeństwem obrotu i przejrzystością działania potencjalnych partnerów, a także stabilnością regulacji prawnych.

Coraz większego znaczenia nabiera w polskim eksporcie Kanada. Tradycyjnie silną grupę polskiego eksportu na rynek kanadyjski stanowią części i układy wykorzystywane w przemyśle lotniczym, ale w stronę Kanady spogląda coraz więcej polskich firm meblarskich. Ta branża ma tam duży potencjał rozwojowy, bo liczba mieszkańców rokrocznie wzrasta, na co w dużej mierze ma wpływ nowa emigracja; każdego roku status stałego pobytu w Kanadzie otrzymuje około 250 tys. osób. Wśród nowo przybyłych największą liczbę stanowią małżonkowie lub partnerzy, w większości osoby w wieku produkcyjnym, tworzące nowe gospodarstwa domowe. W rezultacie dostawy polskiej branży meblarskiej do Kanady w 2015 roku warte były 97,7 mln dolarów, co pozwoliło Polsce zająć piątą pozycję pod względem wielkości dostaw mebli do tego kraju.

Duże możliwości wzrostu ma polski eksport do Ameryki Łacińskiej. Polska wysyła tam m.in. maszyny i urządzenia, produkty chemiczne, profile i kątowniki stalowe, samochody i części samochodowe oraz meble. Możliwości rozszerzenia tej listy są jednak daleko większe, podobnie jak szanse lokowania tam inwestycji. Obiecujący ma być zwłaszcza Meksyk, ze względu na chłonność tamtejszego sektora motoryzacyjnego w połączeniu z kluczową rolą, jaką części i komponenty dla fabryk samochodów odgrywają w polskim eksporcie. Meksykańska produkcja branży samochodowej kierowana jest nie tylko na potrzeby Ameryki Łacińskiej, popyt więc na części i komponenty do produkcji samochodów jest w Meksyku ogromny.

Ważnym rynkiem jest także Chile posiadające przejrzysty system prawny, brak istotnych barier w handlu i chłonny rynek. Wysyłamy tam m.in. turbiny gazowe, samochody dostawcze, dźwigi, tokarki, sprzęt gospodarstwa domowego. Jest także szansa eksportu dla firm działających w branży lotniczej oraz w przemyśle zbrojeniowym i w sektorach związanych z gospodarką morską, jak obsługa portów czy rybołówstwo. Obiecująca może być także Brazylia, największy kraj kontynentu. Powinny się nią zainteresować firmy, które produkują elektronikę, maszyny, środki transportu, w tym zwłaszcza małe samoloty i części motoryzacyjne. Także eksporterzy środków chemicznych, nawozów i olejów. Ale choć Brazylia oferuje duże możliwości, to jest rynkiem trudnym: wymaga dobrego rozpoznania i bardzo solidnego przygotowania, a także znajomości języka portugalskiego, którym jako jedynym posługuje się duża część tamtejszych przedsiębiorców.

Motoryzacja z rekordem

Potencjał polskiego eksportu budują zarówno dostawy komponentów dla zagranicznych fabryk, jak i gotowe wyroby z luksusowej półki. W niektórych branżach jesteśmy europejskim, a nawet światowym potentatem. Do największych eksporterów należy branża motoryzacyjna. Według AutomotiveSuppliers.pl w 2016 roku zagraniczna sprzedaż sektora ma przekroczyć 21 mld euro. Byłby to kolejny rekord po bardzo dobrym roku ubiegłym, w którym po raz pierwszy eksport przemysłu motoryzacyjnego pokonał barierę 20 mld euro. Największy udział w eksporcie mają części i komponenty dla zagranicznych fabryk, ale także w gotowych produktach jesteśmy liczącym się europejskim dostawcą. Produkcja samochodów – na tle innych krajów – nie jest co prawda imponująca: jak podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i KPMG, w pierwszych trzech kwartałach 2016 roku ogółem wyprodukowano w Polsce 524 tys. samochodów. Ale w produkcji przyczep i naczep dołączyliśmy do europejskich liderów. Wielton z Wielunia, który przejął w ub. roku francuską spółkę Frehauf posiadającą zakład produkcyjny w Auxerre oraz aktywa włoskiej firmy Compagnia Italiana Rimorchi będącej właścicielem wiodących włoskich marek: Merker, Viberti i Cardi, staje się trzecim producentem w Europie. W tym roku firma powołała spółkę w Niemczech w celu rozwijania ekspansji na terenie tego kraju, a także Austrii i Szwajcarii.

– Powstanie tej spółki wpisuje się w strategię ekspansji Wieltonu w całej Europie i jest kolejnym krokiem na drodze do osiągnięcia pozycji trzeciego producenta na kontynencie – twierdzi Mariusz Golec, prezes Wieltonu. Z kolei znaczącym w Europie producentem autobusów jest Solaris. Firma z Bolechowa pod Poznaniem chce teraz wejść na rynek indyjski, gdzie utworzyła spółkę joint venture z hinduską Grupą JBM, z którą będzie rozwijać projekt alternatywnych napędów.

Eksportową specjalnością są meble. W tym roku zagraniczna sprzedaż tego sektora może przekroczył wartość 9 miliardów euro. Wskazuje na to dotychczasowy wzrost zagranicznej sprzedaży polskiej branży meblarskiej: w ubiegłym roku wzrosła ona o 7 proc. rok do roku. Atutem polskich producentów jest ich wysoka jakość przy stosunkowo umiarkowanej cenie. To sprawia, że mogą one konkurować na europejskich rynkach z największymi producentami. Problemem jest jednak fakt, że meble z Polski sprzedawane są głównie pod obcymi markami. I choć Polska jest europejskim liderem w produkcji mebli, to europejscy konsumenci niewiele o nich wiedzą.

– Na paczkach z naszymi produktami jest napisane, że pochodzą z Polski, ale w sklepie już nie ma tej informacji – przyznaje Maciej Formanowicz, prezes firmy Forte. Co to znaczy dla polskich producentów? – Za eksportowane meble otrzymują jedną czwartą tego, co płaci zagraniczny konsument. To słabość tej branży – mówił Richard Zinoecker, partner w międzynarodowej firmie konsultingowej Simon-Kucher & Partners podczas konferencji Polska, Europa, Świat – Go Poland, Go Global zorganizowanej w październiku w Warszawie przez „Rzeczpospolitą" i HSBC Bank Polska.

Budowanie marek

Do utrzymania wzrostu polskiego eksportu konieczna staje się budowa silnych, rozpoznawalnych marek. To niezbędne do umacniania pozycji na zagranicznych rynkach. Tymczasem polskich brandów jest tam niewiele. Niektóre firmy jednak bardzo dobrze sobie radzą. Przykładem jest Oknoplast, którego logo – co pokazały badania – rozpoznaje 25 proc. Włochów dzięki 3,5-letniemu kontaktowi sponsorskiemu z klubem piłkarskim Inter Mediolan. Rozpoznawalne są także polskie jachty – kolejna specjalność eksportowa. Polskie stocznie zaopatrują nabywców z całego świata w łodzie warte kilkaset tysięcy, a nawet kilka milionów dolarów. W budowie łodzi do 10 metrów długości staliśmy się już drugim po Stanach Zjednoczonych krajem w świecie.

Atutem polskich stoczni jachtowych są niższe koszty produkcji oraz duże możliwości firm w zakresie technologii, designu oraz jakości wykończenia. Producenci korzystają z najlepszego know-how, tych samych materiałów, którymi dysponują stocznie na południu Europy czy w Skandynawii, mają do dyspozycji projekty światowych firm designerskich. Głównymi odbiorcami polskich jachtów są takie kraje, jak Francja, Niemcy, Holandia czy Skandynawia. Dużym rynkiem zbytu, jeszcze przed kryzysem na Wschodzie, była Rosja. Eksport trafia także do USA czy Emiratów Arabskich. Coraz więcej stoczni stara się o kontrakty w Chinach. Stocznia Sunreef Yachts przeszło trzy lata temu otworzyła tam swoje biuro.

Innowacyjne jachty

Tym, co wyróżnia polski przemysł jachtowy jest innowacyjność. To cecha, która dla przyszłości całego polskiego eksportu ma strategiczne znaczenie. Bez zwiększenia innowacyjności sprzedawanych za granicą produktów zaczniemy przegrywać z konkurentami. Najnowszy raport European Innovation Scoreboard 2016 przyniósł nieznaczną poprawę wskaźnika innowacyjności Polski: w porównaniu z wynikiem z poprzedniego roku, przesunęliśmy się wśród krajów unijnych o jedno miejsce wyżej, na pozycję 23. To jednak za mały postęp.

– Problem innowacyjności pozostaje dla Polski największym wyzwaniem. Ale następuje tu systematyczna i widoczna poprawa – uważa Piotr Boguszewski z Departamentu Stabilności Finansowej NBP.

Kluczowe znaczenie dla pobudzania innowacyjności będzie mieć finansowe i organizacyjne wsparcie państwa. Zdaniem Jadwigi Emilewicz, wiceministra rozwoju, na dalszą poprawę wskaźników innowacyjności powinna wpływać realizacja „Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju". – Chcemy zmienić podejście do inwestycji w sektorze B+R, a planowane zmiany w prawie ułatwią firmom zwiększanie nakładów na działalność innowacyjną. Kluczowa jest również koncentracja środków na tych dziedzinach, gdzie mamy już pewne przewagi konkurencyjne – powiedziała Emilewicz.

Państwowe wsparcie

Dla rozwoju eksportu szczególnie ważne będzie poszerzanie instrumentów wspomagających eksporterów i ograniczających ryzyko biznesowe. Od stycznia na rzecz intensyfikacji eksportu będzie działać Polska Agencja Inwestycji i Handlu, mająca zastąpić PAIiIZ. Będzie łączyć istniejące możliwości wsparcia internacjonalizacji polskiego biznesu. Ma być odpowiedzialna za kreowanie strategii wsparcia eksportu i inwestycji zagranicznych oraz realizować politykę promowania polskiej gospodarki. Zintegruje także działania dyplomacji ekonomicznej.

Nowa PAIH jako koordynator instrumentów operacyjnych będzie organizować zagraniczne misje gospodarcze i targi. Ma stworzyć programy wsparcia, które będą skierowane do poszczególnych branż lub obejmą konkretne kraje, będące perspektywicznymi dla ekspansji. Będzie zarazem oferować przedsiębiorcom strategie wejścia na zagraniczne rynki: przekaże informacje o kulturze danego rynku, wspólnie z przedsiębiorstwem dokona niezbędnego rozeznania przepisów i barier regulacyjnych, a ponadto dokona weryfikacji zagranicznych kontrahentów. Pozwoli to firmom na zmniejszenie kosztów związanych z wychodzeniem za granicę i ograniczy ryzyko związane z brakiem wiedzy o zasadach działania handlu w danym kraju czy regionie. Dla realizacji nowych zadań agencja zostanie poważnie wzmocniona kapitałowo: w przyszłym roku jej budżet wyniesie ok. 100 mln zł. Obecnie jest to zaledwie 12 mln zł.

Także Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych KUKE będzie mieć więcej zadań. – Będziemy wspierać polskie firmy, nie tylko te największe, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, które mają szansę zaistnienia na zagranicznych rynkach. Cel jest jasny: mocniejsze, a przede wszystkim bardziej efektywne wsparcie eksportu – deklaruje Marek Czerski, prezes KUKE.

Polski eksport wciąż rośnie, ale zdecydowanie wolniej niż przed rokiem. W pierwszych trzech kwartałach 2016 roku wyniósł 134,85 mld euro i zwiększył się w ujęciu rocznym o 1,2 proc. To niewiele w porównaniu z 8,3-procentowym wzrostem, jaki przyniósł cały 2015 rok. Wtedy zagraniczna sprzedaż polskich towarów zbliżyła się do 180 mld euro. Wyraźne osłabienie tempa rozwoju polskiej gospodarki wskazuje, że na znaczącą poprawę wyników w bliskim okresie raczej trudno będzie liczyć. Wyhamowują także inwestycje, co jest związane z niepewnością wobec planów gospodarczych rządu. Obaw nie rozwiewa przedstawiony na rzeszowskim Kongresie 590 przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego pakiet ułatwień dla przedsiębiorców w ramach konstytucji biznesu. A niedawna wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o odpowiedzialności przedsiębiorców za spowolnienie gospodarcze jeszcze bardziej pogłębiła w środowiskach biznesowych brak zaufania do władz.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze