Lekkoatletyczne MŚ: Bajka bez pięknego końca

Ramil Guliyev został mistrzem sprintu na 200 metrów, Christian Taylor wygrał trójskok, Kori Carter – bieg na 400 m ppł. Czwartkowe eliminacje Polek i Polaków – bez strat

Aktualizacja: 11.08.2017 04:29 Publikacja: 10.08.2017 23:23

Lekkoatletyczne MŚ: Bajka bez pięknego końca

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Historia choroby i niespełnienia Isaaca Makwali z Botswany skończyła się w czwartkową noc o 21.52 czasu lokalnego. Po dość głośnym i dramatycznym początku, który oznaczał nagłą niedyspozycję żołądkową sportowca wywołaną przez norowirusy i wymuszoną przez IAAF nieobecność w finale biegu na 400 m, był finał na 200 m. Nowe, wielkie nadzieje na piękny koniec tej bajki. Niestety, takiego końca nie było.

Publiczność robiła co mogła. Gdy Makawala stanął na szóstym torze, odebrał raz jeszcze wiwaty. Surowa weryfikacja marzeń przyszła na ostatniej prostej. Dzielny Isaac był jeszcze wtedy blisko medalu, ale inni nie stracili tempa, to sprinter z Botswany stracił. Wygrał, to raczej niespodzianka, Ramil Guliyev, kiedyś reprezentant Azerbejdżanu, potem, po karencji, obywatel Turcji.

Czasy finału też wielkie nie były. Głosy, że Bolt, nawet w przeciętnej formie dałby radę, nie były rzadkie. Nowy mistrz uzyskał 20,09, wicemistrz Wayde Van Nikerk 20,11, trzeci na linii mety Jareem Richards też 20,11, ale współczesne zegary potrafią rozwiązać taki problem bez trudu. Srebrny medalista z RPA był o 0,001 sekundy szybszy (20,106 wobec 20,107) od brązowego z Trynidadu/Tobago. Isaac Makwala zajął szóste miejsce; czas 20,44 był najsłabszym w trzech biegach, w jakich startował.

Turcja się cieszy, Azerbejdżan pewnie nie, Guliyev (już jako Turek) biegał w finałach MŚ w Pekinie i igrzysk w Rio, ale do podium miał daleko. Jest za to podwójnym sprinterskim mistrzem igrzysk solidarności islamskiej – Baku'2017. Teraz nie tylko uszczęśliwił nowych rodaków, ale też przygasił gwiazdę Van Niekerka. W tym roku przebiegł 100 m w 9,97 s, jego rekord życiowy na 200 m – 19,88 pochodzi z 2015 roku. Czy jego gwiazda poświeci długo? W sprintach żadnej pewności nie ma.

Przed finałowym biegiem na 200 m rozegrano konkurs trójskoku męskiego: o tytuł walczyli w zasadzie tylko Amerykanie. Christian Taylor pokonał o 5 cm Willa Claye. Także na 400 m ppł. kobiet dwa najcenniejsze medale wzięły Amerykanki – ozłocona Kori Carter (mistrzyni świata juniorek z Bydgoszczy z 2009 r.) miała jednak dużą przewagę nad wicemistrzynią Dalilah Muhammad (to złota medlistka igrzysk w Rio) i resztą, także Zuzaną Hejnovą z Czech, dwukrotną mistrzynią świata, z Moskwy i Pekinu, która jak w Rio – była czwarta, choć miała najlepszy wynik w sezonie.

Jeszcze wcześniej polska szóstka brała udział w eliminacjach różnych konkurencji i mamy dobrą wiadomość – awansowała w komplecie. Zaczął Marcin Krukowski w rzucie oszczepem. Cienka żółta linia awansu leżała w odległości 83 m od końca rozbiegu. Trenowany przez tatę Michała (kiedyś też lekkoatletę) mistrz i rekordzista Polski (niedawno 88,09 m w Białymstoku, poprawił 15-letni wynik Dariusza Trafasa o 1,32 m) zrobił co należy, choć nie w pierwszej próbie.

Najpierw uzyskał 81,79 m, następnie 77,48. Trzeci rzut miał już właściwą energię i trajektorię – 83,49 m oznaczało tzw. „duże Q" przy nazwisku Polaka, czyli automatyczny awans. Krukowski był piąty w grupie. Wygrał, w sposób niezwykle efektowny, Johannes Vetter. Wyszedł, wziął rozbieg, wykonał pad przed linią, oszczep poleciał jakby miał skrzydełka, gdy wylądował, zmierzono 91,20 m. Piękne autko wiozące oszczep Niemca miało po co jechać. Emocje finału w sobotę o 21.15 (czasu nad Wisłą). Wystartuje szczęśliwa trzynastka.

W skoku wzwyż zabawa trwała nieco dłużej. Start w finale miało dać przeskoczenie poprzeczki na wysokości 1,94 m. Zdecydowana większość pań zaczęła od wysokości 1,80. Niektóre już wtedy strącały i poprawiały. Kamila Lićwinko ruszyła na skocznię, gdy poprzeczkę podniesiono o 5 cm. Ona nie opóźniała zajęć: zaliczyła 1,85, 1,89 i 1,92 w pierwszych próbach, tak jak Maria Lasitskene (dawniej Kuczina). Okazało się, że tę ostatnią wysokość pokonało w dwóch grupach dokładnie dwanaście pań, więc nie było potrzeby dalszego skakania. Finał z Polką w sobotę o 20.05 (czasu polskiego).

Wcześniej zaczęły się biegi średnie. Startowały w eliminacjach polskie dwójki: Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik na 800 m, godzinę później Marcin Lewandowski i Michał Rozmys na 1500 m.

Pani Angelika wygrała swój bieg bardzo pewnie, do tego w dobrym czasie 2.00,86, poprawiła swój najlepszy wynik lata. – Zwykle po startach na 1500 m nie bardzo mam siłę startować w kolejnej konkrencji, ale tym razem było inaczej. Biegło mi się świetnie, na ostatniej prostej trochę się wahałam, kiedy zaatakować, dziewczyny też, wyszło, że wygrałam – mówiła polska biegaczka.

Joanna Jóźwik wystartowała, jak w olimpijskim finale, z Caster Semenyą. Mistrzyni olimpijska wygrała jak chciała, Polka (piąta w Rio) kontrolowała bieg, była na mecie trzecia (2.01,51), co także oznaczało firmowy uśmiech do kamer oraz awans do półfinału bez czekania na czasy innych.

W eliminacjach biegu na dystansie 1500 m (Brytyczycy mówią tradycyjnie: piętnastu setek) awans do półfinału nie był bardzo trudny, z każdego z trzech biegów do półfinału awansowala szóstka, plus szóstka z najlepszymi czasami. Lewandowski awansował z piątego miesjca w bardzo wolnym pierwszym biegu (ale finisz był gromadny i emocjonujący). Rozmys był 11. w szybkim trzecim (czas miał prawie o 6 sekund lepszy od kolegi z drużyny), też pobiegnie dalej. Półfinały w piątek (panie o 20.35, panowie o 21.15), warto patrzeć.

> Podium i okolice

400 m ppł. kobiet: 1. K. Carter (USA) 53,07; 3. D. Muhammad (USA) 53,50; 3. R. Tracey (Jamajka) 53,74.

Trójskok mężczyzn: 1. C. Taylor (USA) 17,68; 2. W. Claye (USA) 17,63; 3. N. Evora (Portugalia) 17,19.

200 m mężczyzn: 1. R. Guliyev (Turcja) 20,09; 2. W. Van Niekerk (RPA) 20,11; 3. J. Richards (Trynidad/Tobago) 20,11.

Korespondencja z Londynu

Historia choroby i niespełnienia Isaaca Makwali z Botswany skończyła się w czwartkową noc o 21.52 czasu lokalnego. Po dość głośnym i dramatycznym początku, który oznaczał nagłą niedyspozycję żołądkową sportowca wywołaną przez norowirusy i wymuszoną przez IAAF nieobecność w finale biegu na 400 m, był finał na 200 m. Nowe, wielkie nadzieje na piękny koniec tej bajki. Niestety, takiego końca nie było.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Lekkoatletyka
Maria Żodzik dostała polski paszport. Nowa nadzieja na igrzyska
LEKKOATLETYKA
Ewa Swoboda wreszcie dojrzała i zdradziła tajemnicę sukcesu
Lekkoatletyka
Dzień Kobiet przyszedł wcześniej. Co wiemy po MŚ w Glasgow?
Lekkoatletyka
Pia Skrzyszowska medalistką halowych mistrzostw świata! Brąz podlany łzami
Lekkoatletyka
Ewa Swoboda halową wicemistrzynią świata. Kim jest dziewczyna z tatuażami