Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki są w finale rzutu młotem

Polska wiadomość dnia: Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki są w finale rzutu młotem. Złoto w pchnięciu kulą ma Lijiao Gong, Karsten Warholm to nowy mistrz biegu na 400 m ppł., Phyllis Francis mistrzynią na 400 m bez płotków

Publikacja: 09.08.2017 22:58

Paweł Fajdek: – Najgorsze już za mną

Paweł Fajdek: – Najgorsze już za mną

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Na Stadionie Olimpijskiem w Stratford otworzyło się niebo – lało w środę od świtu, w wieczornej porze eliminacji młociarzy nawet więcej, niż rano. Drugi dzień patrzymy na mokrą nawierzchnię Mondo, na mokre szare koło rzutni, na otwarte różowe parasole obsługi i sędziów.

W tych warunkach pierwszy do pracy ruszył Paweł Fajdek. Zakręcił zrazu ostrożnie, poślizg był bowiem możliwy, no i wspomnienia olimpijskiej katastrofy na tym stadionie zapewne gdzieś się czaiły, choć polski lekkoatleta nie jest do nich przywiązany. Ostrożność mistrza świata z Pekinu i Moskwy pokazał także pomiar odległości – 71,43 m. Do granicy awansu jeszcze kawałek – sędziowie ustalili ją na 75,50 m.

Inni deszczu i wspomnień się nie bali, już w pierwszej próbie za linię awansu posłało młot czterech siłaczy. Całkiem nieźle, jak na warunki. Przed drugim rzutem Fajdka służby odwadniające wytarły białym ręcznikiem koło. Polak wszedł, znów spokojnie zakręcił, niby tak samo jak poprzednio, ale młot wystrzelił znacznie wyżej i dalej: 76,82. Koniec niepokojów. Pięść w górze, można z nadzieją myśleć o piątkowym konkursie.

– Najgorsze za mną. Młot uderzył w koło podczas pierwszego rzutu, dlatego było tylko 71 m z kawałkiem. Drugi rzut też był asekuracyjny, ale przed nim trochę sobie pokrzyczałem, pobudziłem się i próba była przynajmniej dobra technicznie. Jakieś 50-60 procent moich możliwości. Ciśnienie, które było we mnie cały rok, zeszło. Mamy nowy rozdział, Londyn odczarowany. Deszcz mi nie przeszkadzał, koło jest super. Można w nim bić rekordy świata – jest szybkie i trzyma nogę w deszczu. To rzadko się zdarza – mówił wyraźnie uspokojony polski młociarz.

– Minimum kwalifikacyjne było słabe. 75 metrów, nie oszukujmy się, rzucam codziennie. Pozostaje kwestia jak potoczy się finał. Może będzie nas więcej, niż dwunastu, skoro z mojej grupy awansowało już siedmiu. Zaczną się nerwy, rzuty w siatkę, przekroczenia koła. Pierwszy rzut w okolice 80 m jedych pobudzi, drugich usztywni. Pogoda ma być dobra, suche koło, trochę wolniejsze. Kto rzuca siłowo, będzie miał szansę. Wiem, że w finale dam sobie radę zdecydowanie lepiej. To będą dla mnie już zwykłe zawody, nie ma się czym stresować – dodał, pozostawiając korpus dziennikarski w bardzo dobrych nastrojach.

Poprawił je drugi z polskich młociarzy, Wojciech Nowicki. Mniej więcej godzinę później pojawił się w mokrym kole. Nie zwlekał z rzutem, machnął i za kilka sekund zobaczyliśmy na tablicy świetlnej: 76,85, trzy centymatry dalej od Fajdka. Inżynier Nowicki mógł zatem biec po ciepły dres i pod dach. Dwóch Polaków w finale. Jest, jak miało być. Konkurs młociarzy w piątek o 21.30. Wystartuje tuzin silnych mężczyzn, bo druga grupa była jednak nieco słabsza od pierwszej.

Pierwszy z trzech finałów środy zakończył się chińskim łzami radości pani Lijiao Gong, która posłała kulę na odległość prawie 20 metrów. To pierwszy jej tytuł. Na 400 m ppł. wygrał ledwie 21-letni Norweg Karsten Warholm. Na pewno nie był kandydatem do złota, ale kandydaci wyraźnie przestraszyli się mokrej pogody, a młodzieżowy mistrz świata nie. Ciekawe, czy to kandydat na wielkie biegi w przyszłości. Do zdobycia tytułu wystarczył mu czas 48,35. Rekord Polski Marka Plawgo sprzed dekady: 48,12.

Na 400 m zwyciężyla także nowa postać: Amerykanka Phyllis Francis. Mistrzyni olimpijska z Rio – Shaunae Miller-Uribo z Bahamów straciła złoto na ostatnich 15 metrach, gdy niemal stanęła z wyczerpania. Sława: Allyson Felix – z brązem, wyprzedzona została jeszcze przez Salwę Eid Naser z Bahrajnu.

Poza finałami stadion miał okazję kibicować Mo Farahowi, który jak na paradzie awansował do finału biegu na 5000 m. Mimo deszczu podobały się eliminacje kobiecego skoku w dal. Żadna z uczestniczek nie skoczyła poza minimum – 6,70, ale pierwszą, Darię Kliszynę (Rosjankę startującą pod flagą neutralną) od dwunastej Eliane Martins z Brazylii dzieliło tylko 20 cm. Panie kąpały się też widowiskowo w rowie z wodą podczas kwalifikacji na 3000 m z przeszkodami.

Brytyjscy widzowie wykazali, nie pierwszy raz, głębokie rozumienie sportu, gdy z mocą wspierali w eliminacjach i półfinale biegu na 200 m Isaaca Makwalę z Botswany. Makwala jest liderem tegorocznych list światowych (19,77 w połowie lipca w Madrycie), jedynym, jak się uważa, poważnym rywalem Wayde Van Niekerka.

W Londynie Isaac został jedną z pierwszych ofiar wirusa żołądkowego. Nie został wpuszczony na stadion na eliminacje biegu na 200 m (z racji kwarantanny albo braku akredytacji – były różne tłumaczenia, ale kwarantanna była bliżej prawdy), nie pobiegł w finale na 400 m, choć twierdził, że da radę. Po dwóch dniach od eliminacji na 200 m, pod wpływem wielu nacisków działacze IAAF uznali jednak, że tak nie można, zorganizowali w środowy wieczór solowy bieg dla sprintera z Botswany dając mu warunek awansu do półfinału: najwyżej 20,53 s.

Makwala pobiegł samotnie 200 m w 20,20 s. Stadion był zachwycony, Van Niekerk też był przy tym, widział i bił brawo. Niedługo potem pechowy sprinter wystartował w półfinale, zdobył awans do finału, wyprzedzili go tylko dwaj sprinterzy: z USA i Trynindadu-Tobago. Van Niekerk chyba chował formę, miał siódmy czas: 20,28. W finale w czwartek może być bardzo ciekawie, jeśli Isaak Makwala pokona i wirusa, i faworyta.

> Podium i okolice:

Pchnięcie kulą kobiet: 1. L. Gong (Chiny) 19,94; 2. A. Marton (Węgry) 19,49; 3. M. Carter (USA) 19,14.

400 m ppł. mężczyzn: 1. K. Warholm (Norwegia) 48,35; 2. Y. Copello (Turcja) 48,49; 3. K. Clement (USA) 48,52.

400 m kobiet: 1. P. Francis (USA) 49,92; 2. S. E. Naser (Bahrajn) 50,06; 3. A. Felix (USA) 50.08.

Korespondencja z Londynu

Na Stadionie Olimpijskiem w Stratford otworzyło się niebo – lało w środę od świtu, w wieczornej porze eliminacji młociarzy nawet więcej, niż rano. Drugi dzień patrzymy na mokrą nawierzchnię Mondo, na mokre szare koło rzutni, na otwarte różowe parasole obsługi i sędziów.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Lekkoatletyka
Maria Żodzik dostała polski paszport. Nowa nadzieja na igrzyska
LEKKOATLETYKA
Ewa Swoboda wreszcie dojrzała i zdradziła tajemnicę sukcesu
Lekkoatletyka
Dzień Kobiet przyszedł wcześniej. Co wiemy po MŚ w Glasgow?
Lekkoatletyka
Pia Skrzyszowska medalistką halowych mistrzostw świata! Brąz podlany łzami
Lekkoatletyka
Ewa Swoboda halową wicemistrzynią świata. Kim jest dziewczyna z tatuażami