Konkurs dyskoboli miał dwóch kandydatów do tytułu, ale Robert Urbanek, mistrz z 2017 roku, tym razem nie pokonał sławniejszego kolegi. Małachowski w czwartej próbie uzyskał 65,78 m (najlepszy wynik sezonu w Polsce), Urbanek w najlepszej próbie posłał dysk prawie 3 metry bliżej.
– Trochę tych medali się nazbierało, ale wciąż cieszą. Cieszy też najlepszy wynik w sezonie. Mam jeszcze dwa tygodnie do startu w Berlinie, zatem mam nadzieję, że po tym, jak się wreszcie pozbierałem, tam też będzie dobry wynik – skomentował swój start już dwunastokrotny mistrz Polski. Zdobywa tytuły od 2005 roku, w tym okresie zaledwie dwa razy był wicemistrzem. Tylko Edmund Piątkowski ma lepszy bilans: 13 tytułów w latach 1955-1969.
Finałowy bieg pań na 400 m potwierdził, że kandydatki do sztafety 4x400 m są mocne, trener Aleksander Matusiński ma raczej przyjemny kłopot bogactwa. Po raz pierwszy mistrzynią kraju została, może trochę niespodziewanie, Małgorzata Hołub-Kowalik. Wygrała w czasie 51,18 – to rekord mistrzostw kraju i czwarty wynik w kronikach polskiej lekkoatletyki.
Po świetnym biegu wyprzedziła o kilka setnych mocną od począteku tego sezonu Justynę Święty–Ersetic oraz o kilkadziesią Igę Baumgart. Gdyby nie drobna kontuzja pani Justyny, rywalizacja mogła być jeszcze bardziej zacięta. – Czy to jest forma na Berlin? Mam nadzieję, że tak – mówiła mistrzyni.
Mistrzem Polski na 400 m został Karol Zalewski, jego przewaga nad pozostałymi członkami zwycięskiej (i rekordowej) sztafety 4x400 m z halowych mistrzostw świata w Birmingham była dosyć wyraźna, choć pan Karol startował także na 100 i 200 m, miał prawo się zmęczyć.