Czy doping i dyskwalifikacje lekkoatletów Rosji to dla pana zaskoczenie?
Collin Johnson: Ani trochę. Wiem też, że takich informacji będzie w najbliższym czasie więcej. Paradoksalnie jestem z tego zadowolony. Potrzebujemy tego, by oszuści dowiedzieli się, że złapiemy ich, choćby ukrywali się na końcu świata. Każda taka upubliczniona informacja to przestroga dla tych, którzy myślą o tym, by wziąć doping. To także ważne dla kibiców, oni muszą odzyskać wiarę w czysty sport.
Czy pana zdaniem rosyjscy sportowcy powinni zostać wykluczeni z igrzysk w Rio?
– Nie jestem co do tego przekonany. Musimy znaleźć surowy, ale sprawiedliwy system, który osądzi oszustów. Czy on już jest wypracowany? Nie sądzę. Jeśli ktoś został przyłapany na stosowaniu dopingu, to nie mam wątpliwości, że powinno się odebrać mu medale, rekordy i pieniądze. Po prostu wszystko. Zwłaszcza pieniądze, bo pusty portfel najbardziej działa na wyobraźnię. Ale z drugiej strony – czy każdy sportowiec w Rosji, który uzyskał kwalifikację olimpijską, stosował doping? Czy dlatego, że ktoś brał, mamy odebrać komuś innemu marzenia o starcie w igrzyskach? Nie możemy tego zrobić.
Nie zmartwiła pana zawartość ostatniego raportu w sprawie dopingu? Zabrakło tam czegokolwiek o Kenii czy Jamajce, które też są zamieszane w doping...