Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy chce, żeby rząd jak najszybciej dostosował polskie prawo do dyrektywy unijnej o czasie pracy, która stanowi, że powinien on obejmować 48 godzin tygodniowo wraz z nadgodzinami, bez względu na liczbę miejsc pracy i formę zatrudnienia. To oznacza, że ograniczenie powinno objąć zatrudnionych na podstawie umowy cywilnoprawnej i pracujących na kilku etatach. Umowa miałaby działać jak tachograf w przypadku kierowców i zapobiegać tragediom – zarówno wśród lekarzy, jak i pacjentów, bo – jak tłumaczą medycy – zmęczony lekarz ma ograniczone możliwości poznawcze.

Wczorajszy apel do premier Beaty Szydło ma związek z ostatnimi zgonami lekarzy na dyżurach. „Nie ma wątpliwości, że przyczyną tych tragedii było przepracowanie. Lekarze w Polsce pracują bowiem zdecydowanie za dużo i – w większości przypadków – są do tego zmuszani przez swoich pracodawców przez zatrudnianie lekarzy na dyżury na podstawie umów cywilnoprawnych zamiast na umowy o pracę. Omija się przez to przepisy o czasie pracy" – uważają lekarze.

OZZL oficjalnie poparł wczoraj zaplanowany na 2 października strajk głodowy lekarzy rezydentów. Z naszych informacji wynika, że głodówkę w siedzibie OZZL w Bydgoszczy rozpocznie nawet kilkadziesiąt osób, w tym przedstawiciele Porozumieniu Zawodów Medycznych. Część ich kolegów zamierza tego dnia oddać krew, co gwarantuje im dzień wolny. Inni rozważają wykorzystanie urlopu na żądanie. Zdaniem ekspertów nieobecność w pracy lekarzy rezydentów może sparaliżować szpitale, które często opierają się na pracy lekarzy robiących specjalizację.