Patem zakończył się konflikt Rady Powiatu Skarżyskiego z lokalnymi aptekarzami, którzy domagali się zniesienia nocnych i świątecznych dyżurów aptek. Tłumaczyli, że art. 94 prawa farmaceutycznego, stanowiący, że godziny pracy aptek ogólnodostępnych na danym terenie określa uchwałą rada powiatu, nie daje jej prawa rozpisywania takich dyżurów.
Rada nie może narzucać
Przytoczyli też interpretację Ministerstwa Zdrowia z maja 2015 r., zgodnie z którą żaden przepis prawa farmaceutycznego nie stanowi wprost o obowiązku stosowania się aptek do ustalonego dla nich rozkładu pracy ani też nie przewiduje sankcji z tego tytułu. W odpowiedzi na interpelację posłanki Marzeny Okły-Drewnowicz w sprawie pełnienia przez apteki ogólnodostępne dyżurów nocnych ówczesny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann napisał, że odmowa pełnienia dyżurów nocnych i świątecznych nie narusza dostępności pacjentów do leków, o którym można mówić tylko w przypadku, gdy apteka nie zaspokajałaby potrzeb pacjentów w sposób nagminny, powtarzalny. Tylko wtedy wojewódzki inspektor farmaceutyczny, na podst. art. 103 ust. 2 pkt 3, mógłby cofnąć zezwolenie na prowadzenie apteki. To stanowisko nie przekonało jednak części radnych.
Bez środków
Do podobnych dyskusji dochodzi w całej Polsce. Aptekarze – szczególnie z małych miejscowości, w których nie ma szpitala, a często nawet nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej – narzekają, że dyżury pochłaniają do kilkuset złotych na dobę, a zyski z marży są znikome.
– W wielu przypadkach rada powiatu ignoruje przy ustalaniu grafika dyżurów opinię Rady Aptekarskiej, choć ustawa nakłada na nią taki obowiązek. Przychodzi jej to tym łatwiej, że koszty takich dyżurów ponosi nie ona, ale aptekarze – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA).
Wielu aptekarzy omija dyżury sposobem. W Rybniku niechętni dyżurom dzień przed zamykali placówki z powodu remontu.