Adam Małysz po konkursie na skoczni normalnej

Adam Małysz, dyrektor w Polskim Związku Narciarskim po konkursie na skoczni normalnej

Aktualizacja: 26.02.2017 20:24 Publikacja: 26.02.2017 18:55

Adam Małysz

Adam Małysz

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Rzeczpospolita: Radości wielkiej po panu nie widać...

Adam Małysz: Skoki chłopaków nie były złe. Kamil troszkę je spóźniał, ale on z takimi skokami wygrywał. Zabrakło czegoś ekstra. Kraft i Wellinger byli brani pod uwagę jako faworyci. Dołączył do nich Eisenbichler drugim skokiem. Zabrakło bardzo mało, ale myślę, że na dużej skoczni głód medalu spowoduje, że odpalimy.

Uważa pan, że sędziowie trochę pomogli rywalom, zwłaszcza Niemcom?

Gdy skok jest daleki, sędziowie często przymykają oko na lądowanie. Eisenbichlerowi dużo brakowało do ideału, ale możemy tylko gdybać w tej sprawie. Można też powiedzieć, że Kamil mógł skoczyć dalej. Byliśmy głównymi kandydatami do medali. Wszyscy klepali nas po plecach, a czas na gratulacje jest wtedy, gdy masz medal na szyi.

Czy Polakom trochę nie przeszkodziła świadomość, że tak wiele się od nich wymaga?

Kiedy wszyscy na ciebie patrzą, nie jest proste spełniać te oczekiwania. Nasi zawodnicy jednak pokazali w Lahti, że potrafią. Na treningach i w kwalifikacjach skakali bardzo dobrze i wtedy mocno podgrzali atmosferę.

To jest sukces czy go nie ma?

Trzech zawodników w czołowej dziesiątce to oczywiście sukces. Dożyliśmy jednak takich czasów, że nie cieszy nas taka sytuacja. Słyszałem, jak Maciek Kot mówił, że jest zawiedziony, że to dla niego porażka. Nie powinien tak mówić. Wiadomo, miał apetyt na podium, ale nie może wylewać swoich smutków. Powinien od razu mówić: Kurczę, ja im jeszcze pokażę. Duża skocznia będzie dla mnie. I w następnym konkursie dać z siebie jeszcze więcej mocy.

W 2007 roku w Sapporo był pan na dużej skoczni czwarty, a potem na normalnej nie było na pana silnych. Czyli historia podpowiada, że można...

W takiej sytuacji dostaje się dodatkowej motywacji, jeszcze bardziej chce się coś innym udowodnić. Jeśli jesteś w dobrej formie, a nasi w takiej są, to może się przerodzić w coś dobrego.

Jak pan widzi konkursy na dużej skoczni?

Jest wielka szansa na wejście do trójki w konkursie drużynowym i myślę, że tak się stanie. Trzeba jednak na spokojnie podejść do tego, co się wydarzyło. Wiem, że jest niedosyt, ale z tym już nic nie zrobimy. Należy zamknąć ten rozdział. Przed nami nowe zawody i na tym trzeba się skoncentrować.

Rzeczpospolita: Radości wielkiej po panu nie widać...

Adam Małysz: Skoki chłopaków nie były złe. Kamil troszkę je spóźniał, ale on z takimi skokami wygrywał. Zabrakło czegoś ekstra. Kraft i Wellinger byli brani pod uwagę jako faworyci. Dołączył do nich Eisenbichler drugim skokiem. Zabrakło bardzo mało, ale myślę, że na dużej skoczni głód medalu spowoduje, że odpalimy.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową