Lahti 2017: Po kwalifikacjach skoczków - jest moc

Piątkowe kwalifikacje skoczków wygrał Dawid Kubacki przed Piotrem Żyłą. Kamil Stoch pobił rekord skoczni, Maciej Kot dorównał kolegom – czego chcieć więcej przed sobotnim konkursem mistrzostw świata?

Aktualizacja: 24.02.2017 16:26 Publikacja: 24.02.2017 16:07

Lahti 2017: Po kwalifikacjach skoczków - jest moc

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Rawa

Korespondencja z Lahti

Adam Małysz po kwalifikacjach chodził pod skocznią cały rozpromieniony i już nie bardzo krył, że możemy z nadzieją czekać na wydarzenia sobotniego popołudnia w Lahti.

– Po takich skokach nie ma co udawać: chłopcy są bardzo mocni. Są tak mocni, że postraszyli inne ekipy. Zewsząd słyszę po niemiecku, po angielsku jak mówią o mocy Stocha, Kota i pozostałych. Słyszę, jak mówią: na Polaków chyba nie będzie siły. Oczywiście prosiłem przed wyjazdem, żeby nie tworzyć zbyt wielkiej presji oczekiwań, ale widzę jak o to trudno, bo przecież nie można zaprzeczać, że nasi reprezentanci są naprawdę bardzo mocni. Maciek prezentuje siłę spokoju, Dawidowi chyba dodatkowo pomogła decyzja Stefana Horngachera, poczuł, że trener wciąż na niego stawia i to dało mu jeszcze więcej wiary w siebie. Piotr od dawna nie psuje skoków. Wprawdzie zaczął nieco słabiej od innych, ale on jest takim typem zawodnika, którego konkurs bardziej mobilizuje niż trening i w głównych zawodach zawsze skacze lepiej. Kamil – wiadomo, prezentuje tak wysoki poziom, że w równych warunkach powinien odlecieć. Czekajmy na ten pierwszy konkurs z wewnętrzną radością, że mamy takich chłopaków – mówił mistrz z Lahti z 2001 roku.

W piątkowe popołudnie na skoczni normalnej rzeczywiście działy się rzeczy, z polskiego punktu widzenia piękne. Już seria treningowa pokazała gdzie są Polacy, gdzie reszta. Po uwzględnieniu przeliczników wiatru i ustawienia belki startowej pierwszy był Stoch (97 m), trzeci Kot (98,5), piąty Kubacki (97,5), Żyła – 15. (93).

Kwalifikacje przyniosły jeszcze więcej uśmiechów: Kubacki pierwszy (99 m), Żyła drugi (96). Potem skakała dziesiątka najlepszych w Pucharze Świata i choć ich prób oficjalnie nie oceniano, to każdy widział: Kot solidne 97 m, a następnie Stoch – 103,5 m, rekord skoczni Salpausselkae. Okrzyk zachwytu był dobrze słyszalny, tak samo, jak chwilę później szmer niepokoju: polski mistrz poczuł stary ból w prawym kolanie.

– Wszystko jest w porządku. To jest ten ból, ktory odzywa się co jakiś czas przy dłuższych skokach, kiedy chcę zrobić telemark. Po kilku minutach ból mija i wszystko jest dobrze. Przy dalszych skokach mięsień w nodze się kurczy czy bardziej napina, co jest naturalne dla organizmu. Wtedy pojawia się ból, ale dosłownie po minucie czy dwóch przechodzi.Naprawdę wszystko jest w porządku. Ja się nie martwię, więc państwo też się nie martwcie – zapewniał dziennikarzy mistrz olimpijski.

W kwestii oceny formy i szans w sobotę jak zawsze prezentował zdanie wyważone, z odrobiną dystansu. – Oba piątkowe skoki były dobre. W drugim miałem trochę mocniejszy wiatr pod narty. Skakało się bardzo przyjemnie, ale rekord skoczni w takiej chwili nie ma znaczenia, nie ma zań żadnej nagrody. Moim celem są jak najdłuższe i jak najładniejsze skoki. Nie wiem, jak to będzie w sobotę. Dzisiaj skakanie przede wszystkim sprawiało mi radość i to jest najważniejsze. Chcę to robić z uśmiechem na twarzy, nie męcząc się przy tym i nie tworząc presji samemu sobie – dodał, rzeczywiście z szerokim uśmiechem.

Pozostali bohaterowie piątlowych skoków równie mężni znieśli napór mediów i odpowiadali równie rozważnie. – Bardziej niż wygrane kwalifikacje powodem do zadowolenia są dla mnie dwa dobre skoki. Założyliśmy z trenerem, że mamy oddać tu dziś normalne, treningowe próby i jak widać, nic więcej nie trzeba. Nie myślę o medalu, bo takie myślenie nie jest potrzebne. Ważniejsze jest to, co mogę i powinienem zrobić. Na tym się koncentruję. To, na co nie mam wpływu, jest mniej istotne – mówił Dawid Kubacki.

– Wszystko poszło zgodnie z planem. No i w grupie jest siła. Kiedy czterech zawodników skacze daleko, szansa na dobry wynik rośnie. Na pewno nie będę się koncentrował na walce o medal. Mam zadanie do wykonania i skupię się tylko na tym. Rezerwę jeszcze mam, ale trudno ją wykorzystać tak z dnia na dzień. Trzeba skupić się na tym, by powtarzać takie skoki, jak dziś. To, czego szukałem, znalazłem w drugim konkursie w Oberstdorfie. Od tamtego czasu trzymam się swojego planu. Koncentrowaliśmy się wtedy na prawej narcie, która mocno uciekała, a okazało się, że ona nie jest przyczyną, tylko skutkiem. Spojrzeliśmy gdzie indziej i znaleźliśmy rozwiązanie – przypominał Maciej Kot.

Tylko Piotr Żyła przemknął ekspresowo przez „mixed zone", czyli strefę rozmów z mediami, niemal bez słowa. Spieszył się, jak wyjaśnił w locie, z przyczyn fizjologicznych, co w pewien sposób łączy się z poczuciem humoru skoczka, ale być może była to wymówka szczerze prawdziwa (kto zechce, niech rzuci okiem na filmik instagramowy „Rz" (rzeczpospolita_dziennik) i sam oceni.

Oczywiście Polacy mają mocnych rywali. Stefan Kraft, Peter Prevc, Andreas Wellinger, także Markus Eisenbichler skakali w piątek niemal tak samo dobrze i są także kandydatami do podium. Adam Małysz chodzący bliżej zagranicznych ekip usłyszał wprawdzie wyrazy obawy, ale dla polskich mediów Stefan Kraft miał pokerową twarz.

– Świetnie mi się skacze w Lahti. Cieszę się, że wysoka forma z azjatyckiej części PŚ przyjechała do Finlandia razem ze mną. Zapowiada się zacięta walka o podium. Mocni jesteśmy my, bardzo dobrze skaczą Polacy, no i Niemcy, ale mały błąd może sprawić, że zamiast miejsca w czołówce będziesz na piętnastej pozycji. Nie wydaje mi się, żeby ból kolana Kamila wpłyną na jego postawę. Jest w świetnej dyspozycji, to on jest gościem, którego trzeba będzie pokonać – mówił Austriak, uśmiechnięty jak Stoch.

Pozostaje się zgodzić i czekać na konkurs. Szesnaście lat i trzy dni po złotym medalu w Lahii Adama Małysza. Skocznia normalna, środkowa z trzech ośrodka Salpausselkae, sobota, 25 lutego 2017 roku, godzina 16.30 w Polsce, 17.30 w Finlandii.

Korespondencja z Lahti

Adam Małysz po kwalifikacjach chodził pod skocznią cały rozpromieniony i już nie bardzo krył, że możemy z nadzieją czekać na wydarzenia sobotniego popołudnia w Lahti.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna