Rozkwit i upadek San Francisco

Miasto, które było mekką kontrkultury, dziś stało się jedną ze światowych stolic branży technologicznej. I wcale nie jest to dobra zmiana.

Aktualizacja: 03.02.2016 09:34 Publikacja: 03.02.2016 06:00

Foto: HBO 2

Kiedyś było miejscem zwanym „złotą bramą do Ameryki", słynącym z nonkonformizmu. Od zawsze przyciągało ekscentryków i outsiderów.

W latach 20. ubiegłego wieku zniosło nawet prohibicję, a potem było kolejno przystanią beatników, hippisów, ruchów obrony praw gejów. Oni wszyscy, łącznie z artystami oraz wielonarodową i wielokulturową społecznością, tworzyli barwną legendę miasta.

Dziś miasto zawłaszcza postęp technologiczny, czyli napór Doliny Krzemowej, do której ściągają tysiące chętnych na karierę „od pucybuta do milionera".

Światowy ośrodek nowoczesnych technologii, jakim jest dziś San Francisco, stało się siedzibą tysięcy firm.

- Wzorzec środowiska do pracy – pokój gier, masażu, sala muzyczna, jedzenie, siłownia – prezentuje wyposażenie jednej z firm informatyczny boss dodając - Chodzi o zachowanie równowagi między pracą, a życiem.

- Widzę szczęśliwych ludzi – dorzuca kolejny z pracodawców.

Jednak dokument zrealizowany przez Alexandrę Pelosi, pochodzącą z San Francisco, pokazuje wyraźnie, że ten punkt widzenia dotyczy napływowej mniejszości. Młodym ambitnym przyświeca zazwyczaj tylko jeden cel - chcą powtórzyć sukces Marka Zuckerberga albo Steve'a Jobsa.

- Martwię się o los tych młodych geniuszy – ironizuje jeden z mieszkańców.

Informatyczna gorączka złota, która ogarnęła miasto, okazuje się utrapieniem dla jej wieloletnich, wrośniętych w nie mieszkańców.

Technologiczni krezusi spotykają się w zamkniętych klubach i żyją w hermetycznym świecie, którego wartość wyznacza kasa, czyli współczesny sukces. Mała powierzchnia miasta oznacza wypieranie mniej zamożnych mieszkańców, burzenie bloków, by wznieść apartamentowce. Eksmisje stały się epidemią, a chciwość developerów nie zna granic, gdy na horyzoncie pojawia się możliwość sutego zarobku. Mieszkańcy pokazują likwidowane stylowe murale związane z historią miasta, podobnie jak targ kwiatowy w starej hali – elementy tworzące koloryt miasta. W myśl nowej strategii rozwoju San Francisco – odejdą w niebyt, by ustąpić miejsca bardziej ekonomicznym rozwiązaniom.

Powiększająca się przepaść finansowa wykorzenia tamtejszą wielokulturową społeczność.

- Hamburgery za 56 dolarów są dla speców od technologii, bo nie dla nas – opowiada miejscowy.

Miasto staje się dostępne tylko dla bogaczy, a to anomalia nowej kultury i – zastanawia się autorka dokumentu – dotyczy nie tylko San Francisco... W nowej darwinowskiej rzeczywistości odnajduje – wykształconych ludzi z dotychczasowej klasy średniej w jadłodajniach dla biednych i przystaniach dla bezdomnych.

- Amerykański sen nie istnieje – mówi z goryczą 61-letni posiadacz dwóch dyplomów i 30-letniego stażu pracy.

Premiera bardzo interesującego dokumentu „San Francisco 2.0" 3 lutego, we środę o 22 w HBO2.

Polecam.

Kiedyś było miejscem zwanym „złotą bramą do Ameryki", słynącym z nonkonformizmu. Od zawsze przyciągało ekscentryków i outsiderów.

W latach 20. ubiegłego wieku zniosło nawet prohibicję, a potem było kolejno przystanią beatników, hippisów, ruchów obrony praw gejów. Oni wszyscy, łącznie z artystami oraz wielonarodową i wielokulturową społecznością, tworzyli barwną legendę miasta.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone