Prosty sposób na popularność

Popularność w sieci nie jest trudna, bo lajki można kupić. I nie jest to wcale bardzo kosztowne.

Publikacja: 24.04.2017 08:00

Prosty sposób na popularność

Foto: TVP

Czy można manipulować odsłonami stron i ich polubieniami tak, by manipulować opinią publiczną, czyli wyborcami i konsumentami? To pytanie stało się inspiracją do przeprowadzenia eksperymentu przez autorów filmu.

W ciągu jednej minuty internauci z całego świata umieszczają w sieci około 100 godzin nagrań i dają kilkaset tysięcy lajków. Wśród zamieszczających nagrania jest, rzecz jasna, mnóstwo kandydatów na celebrytów. Niektórym sen się ziszcza – jak w przypadku francuskiego duetu – Frero Delavega, którego zamieszczone na youtubie amatorskie nagranie śpiewanej przez siebie piosenki zyskało aż 800 tysięcy odsłon. W konsekwencji firma nagraniowa zaproponowała im profesjonalną sesję, promocję oraz tournée po kraju. Kariera była błyskawiczna – jak w bajce.

Politycy i firmy marzą o takim sukcesie popularności. By pokazać, jak działa mechanizm tworzenia czegoś z niczego, autorzy filmu przeprowadzili eksperyment. W ciągu 48 godzin stworzyli nieistniejący zespół muzyczny „Like us” składający się z czworga młodych aktorów i przy pomocy najprostszych środków przygotowali materiał, który umieścili na youtubie. To proste i nic nie kosztuje.

Po tygodniu mieli jednak zaledwie 18 odsłon na youtubie, nie lepiej było na Facebooku i na Twitterze. Skorzystali wówczas z oferty firm proponujących pomoc w tej sprawie, czyli „sprzedających popularność”. Złożyli m.in. zamówienia na pół miliona odsłon, co kosztowało zaledwie 200 euro. Rezultaty były oszałamiające – pojawiły się nawet entuzjastyczne komentarze internautów.
– Środowisko artystyczne należy do naszych najbardziej zachłannych klientów – przyznaje szef jednej z firm sprzedających popularność w sieci.

Twierdzi, że w ciągu dwóch lat sprzedał firmom ponad 7 milionów fanów, 10 milionów obserwujących na Twitterze oraz 27 milionów odsłon. On sam nie produkuje tej fałszywej sławy, lecz zleca jej wykonanie. Liderem w tej branży jest ponoć Bangladesz, kraj w którym dla wielu to ważne źródło dochodów.

– Korzystamy z krajów o niskich kosztach – wyjaśnia ze spokojem szef francuskiej firmy. Widzowie będą więc mogli zobaczyć dokładnie, jak to przedsięwzięcie działa. Jednym kliknięciem można stworzyć 10 tysięcy fikcyjnych kliknięć na youtubie, choć to nielegalne.

Rozdział filmu dotyczy też Lady Gagi, ale jeszcze chętniej z takich usług korzystają politycy. W filmie autorzy podają konkretne nazwiska i okazują dowody. O tym, że blogi potrafią też wznieść, ale i zniweczyć kariery o zamierzenia firm, dokument także opowiada. Widać jasno jak na dłoni, że nie można postawić znaku równości między popularnością w rzeczywistości, a tą w sieci…

Premiera francuskiego dokumentu „Manipulacje w sieci” zrealizowanego przez Celine Chasse w poniedziałek 24 kwietnia o godz. 23.45 w TVP 2.

Czy można manipulować odsłonami stron i ich polubieniami tak, by manipulować opinią publiczną, czyli wyborcami i konsumentami? To pytanie stało się inspiracją do przeprowadzenia eksperymentu przez autorów filmu.

W ciągu jednej minuty internauci z całego świata umieszczają w sieci około 100 godzin nagrań i dają kilkaset tysięcy lajków. Wśród zamieszczających nagrania jest, rzecz jasna, mnóstwo kandydatów na celebrytów. Niektórym sen się ziszcza – jak w przypadku francuskiego duetu – Frero Delavega, którego zamieszczone na youtubie amatorskie nagranie śpiewanej przez siebie piosenki zyskało aż 800 tysięcy odsłon. W konsekwencji firma nagraniowa zaproponowała im profesjonalną sesję, promocję oraz tournée po kraju. Kariera była błyskawiczna – jak w bajce.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone