Złota Palma w Cannes dla filmu Kena Loacha "Ja, Daniel Blake"

Złotą Palmą 69. Festiwalu Filmowego w Cannes jury obradujące pod przewodnictwem George’a Millera nagrodziło film Kena Loacha „I, Daniel Blake”.

Aktualizacja: 22.05.2016 21:12 Publikacja: 22.05.2016 20:41

Ken Loach

Ken Loach

Foto: AFP

Korespondencja z Cannes

Największe zaskoczenie wieczoru? Jak to się stało, że jury w ogóle nie zauważyło niezwykłego filmu Jima Jarmuscha „Paterson”. Największa radość? Że w tej sytuacji Złota Palma przypadła Kenowi Loachowi. Bo kto jeszcze potrafi robić filmy tak ostentacyjnie i przepięknie szlachetne? 

Loach opowiedział o bezduszności brytyjskiej biurokracji, wyrzucającej na margines ludzi pozbawionych pracy. I o solidarności na dnie, o próbie zachowania godności przez tych, których życie skazuje na przegraną.

- To dziwne odbierać Złotą Palmę za taki film. Kino żyje wyobraźnią, a my filmujemy świat, w którym żyjemy - wyznał Ken Loach i dodał, że świat zmierza dzisiaj ku katastrofie, pogrążając miliony ludzi w potwornej nędzy i rozpaczy.

- Dlatego  potrzebna jest nadzieja. Inny świat jest możliwy. I potrzebny - skończył Loach.

Grand Prix przypadło Xavierowi Dolanowi. 27-letni reżyser, cudowne dziecko kina, systematycznie idzie w górę. Jego „To tylko koniec świata” jest poruszającą opowieścią o dysfunkcjonalnej rodzinie.

- Dziękuję moim bliskim, z którymi czuję się lepiej niż bohater mojego filmu - powiedział Dolan, a swoją przemowę skończył słowami Anatole’a France’a: "Wolę szaleństwo pasji niż mądrość obojętności".

Laury za reżyserię odebrali dwaj artyści — Rumun Crostian Mungiu, twórca portretującej współczesne społeczeństwo rumuńskie "Matury" oraz " Olivier Assayas – autor "Personal Shopper".

— Kino autorskie to dzisiaj nisza — stwierdził Mungiu. — Ono żyje dzięki takim miejscom jak Cannes.

Nagrodę za scenariusz dostał Asghar Farhadi. Jego film "Klient" to opowieść o małżeństwie, które przeprowadza się do nowego mieszkania. Gdy kobieta jest w domu sama odwiedza ją mężczyzna, przekonany, że trafia do poprzedniej lokatorki – prostytutki. "Klient" to opowieść o moralności, o zemście i wybaczeniu.

— Nie spodziewałem się tej nagrody — stwierdził Farhadi. — Moje filmy nie należą do radosnych, cieszę się, że przynajmniej w ten sposób sprawimy radość naszym rodakom.

To nie była jedyna nagroda dla "Klienta" tego wieczoru, bo laur za najlepszą rolę męską przypadł Shahabowi Hosseiniemu, grającemu męża, który mści się na niefortunnym kliencie, próbując go upokorzyć i napiętnować. On też zadedykował swoją nagrodę Irańczykom, dodając:

— Dziękuję Bogu, że mogę tu być — powiedział irański aktor. — Mam nadzieję, że mój ojciec z nieba.

Za najlepszą aktorkę festiwalu jurorzy uznali Jaclyn Hose, która w "Ma’Rosie" zagrała prostą kobietę, właścicielkę skromnego sklepiku w biednej dzielnicy Manili, która zostaje aresztowana za handel narkotykami.

Nagrodą Specjalną jury wyróżniło "American Honey" Andrei Arnold — opowieść o grupie młodych komiwojażerów, którzy jeżdżą od miasta do miasta sprzedając magazyny. Żyją z dnia na dzień, też obserwuje ten wieczór.

Złotą kamerę za najlepszy debiut dostała Houda Benyamina za film "Divines"

Honorową Złotą Palmę dostał Jean-Pierre Leaud.

— Urodziłem się jako aktor w Cannes w 1959 roku, gdy Francois Truffaut pokazał tu "400 batów". Potem nigdy nie myślałem o tym, żeby "budować karierę". Pracowałem z reżyserami, których podziwiałem i kochałem: z Jeanem Eustachem, Agnes Vardą, Jacquesem Rivettem, Olivierem Assayasem Bertrandem Bonello.

A najwięksi przegrani tej edycji festiwalu? Oczywiście Jarmusch. Kompletnie niezrozumiałe i bardzo krzywdzące jest przejść obojętnie obok artysty tak wyrafinowanego, konsekwentnego i wrażliwego. I Niemka Maren Ade. Nie jestem wielką fanką "Toniego Erdmanna", uważam ten film za straconą szansę na ważne dzieło, ale uczciwie przyznaję, że to właśnie ten tytuł był wielkim faworytem dziennikarzy. Zdobył zresztą prestiżową nagrodę krytyków FIPRESCI.

Korespondencja z Cannes

Największe zaskoczenie wieczoru? Jak to się stało, że jury w ogóle nie zauważyło niezwykłego filmu Jima Jarmuscha „Paterson”. Największa radość? Że w tej sytuacji Złota Palma przypadła Kenowi Loachowi. Bo kto jeszcze potrafi robić filmy tak ostentacyjnie i przepięknie szlachetne? 

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone