Ustawa o ochronie zwierząt. Chcą poprawić psi los

Zmiany w ustawie o ochronie zwierząt – to pomysł PiS na polityczną jesień.

Publikacja: 24.07.2017 19:01

Ustawa o ochronie zwierząt. Chcą poprawić psi los

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Obecnie łańcuch, na którym trzymany jest pies, nie może być krótszy niż 3 metry. Posłowie PiS chcą go wydłużyć do 7 metrów, a od 2020 r. całkowicie zakazać łańcuchów, zastępując je kojcami. To jeden z przepisów projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który we wrześniu ma trafić do parlamentu.

O tym, że PiS chce radykalnie poprawić los zwierząt, pisaliśmy już w styczniu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w tej sprawie chce współpracować z opozycją. Powód? Projekt nowelizacji powstał w zdominowanym przez PO Parlamentarnym Zespole Przyjaciół Zwierząt. „Rzeczpospolita" dotarła do jego ostatecznej wersji, opracowanej przez legislatorów PiS.

Kojec zamiast łańcucha

Co zawiera? Znajdują się tam m.in. wymiary kojców, do których mają trafić psy po zakazie używania łańcuchów. W przypadku małych czworonogów mają one mieć powierzchnię co najmniej 6 mkw., średnich – 9 mkw., a dużych – 12 mkw. W uzasadnieniu do projektu posłowie PiS piszą, że trzymanie psów na łańcuchu powoduje nie tylko cierpienie zwierząt, ale też niekontrolowane zapładnianie suk.

Dla właścicieli psów istotny może też być inny element ustawy – wprowadzenie od stycznia 2018 r. powszechnego obowiązku mikroczipowania tych zwierząt. Ma to pomóc w poszukiwaniu zaginionych psów, monitorowaniu ich losów w schroniskach oraz przeciwdziałać porzucaniu. Wpływ na zachowania wielu Polaków będzie miał też zakaz montowania na budynkach kolców i innych elementów mogących powodować zranienie ptaków.

Posłowie chcą także rozszerzyć katalog czynów uznanych za znęcanie się nad zwierzętami oraz podwyższyć grożące za to kary. Część przepisów ma ułatwić walkę z tzw. pseudohodowlami psów i kotów oraz nieprawidłowościami w schroniskach. Ostatecznie PiS nie zdecydował się na zakaz tresury dzikich zwierząt w cyrkach.

W ustawie jest za to zakaz uboju rytualnego, który już 30 dni od ogłoszenia ustawy będzie możliwy tylko na potrzeby członków związków wyznaniowych. PiS chce też, by do 2022 r. zniknęły fermy zwierząt futerkowych.

Krzysztof Czabański z PiS mówi „Rzeczpospolitej", że te dwa ostatnie elementy nowelizacji spowodują jego zdaniem największy opór. – Są już widoczne w wielu klubach sejmowych zabiegi lobbystyczne wymierzone w te przepisy – dodaje.

Futra budzą emocje

Gwałtowna dyskusja nad zakazem uboju rytualnego przetoczyła się już przez Sejm za rządów PO. Ostatecznie zabijanie bez ogłuszenia, na potrzeby muzułmanów i żydów, dopuścił wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Pomysł zakazu hodowli zwierząt futerkowych, choć był zgłaszany też w przeszłości, po raz pierwszy ma silne polityczne wsparcie.

Kamil Chojnicki, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych mówi, że przyjęcie ustawy oznaczałoby likwidację silnej branży. – W dziedzinie produkcji futer zajmujemy drugą pozycję w Europie i trzecią na świecie. Pracuje przy niej bezpośrednio 10 tys. osób, w powiązanych branżach kolejne 40 tys. W dodatku na specjalnych kierunkach studiów na uczelniach rolniczych wciąż kształcą się nowe kadry hodowców – wylicza.

Dodaje, że branża sama wprowadza już program zapobiegania nieprawidłowościom na fermach, a hodowla zwierząt futerkowych ma zalety z punktu widzenia środowiska. Chodzi o to, że norki zjadają odpady zwierzęce, które w przeciwnym razie byłby utylizowane w zakładach, których działalność wiąże się z dużą uciążliwością zapachową.

– Fermy, oprócz cierpienia zwierząt, powodują też pogorszenie warunków życia okolicznych mieszkańców i spadek wartości działek – odpowiada na to Krzysztof Czabański. W uzasadnieniu do ustawy posłowie PiS powołują się też na negatywne wyniki kontroli działalności ferm zwierząt futerkowych przeprowadzonej przez NIK.

PiS może się podzielić

Czy projekt wpływający na życie wielu Polaków i dotykający wielomilionowe interesy ma szanse na uchwalenie? Krzysztof Czabański nie ukrywa, że spodziewa się podziałów w klubie PiS, dlatego liczy na głosy części opozycji.

Dodaje, że pierwotnie projekt miał zostać złożony z podpisami kilku posłów PO. – Nie udało im się niestety przekonać kierownictwa klubu do zgody na złożenie podpisu. Polityka wzięła górę nad dobrem zwierząt – mówi.

Zdaniem Pawła Suskiego z PO, szefa Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, część opozycji i tak poprze projekt w głosowaniu, a scenariusz podziału klubu PiS wcale nie musi się ziścić. – Dotąd partia rządząca nie dzieliła się w głosowaniach – zauważa.

Jego zdaniem drogowskazem dla posłów PiS może być zachowanie Jarosława Kaczyńskiego. Z naszych informacji wynika, że w tej sprawie ma zrobić wyjątek od swojej zasady niepodpisywania się pod projektami ustaw.

Obecnie łańcuch, na którym trzymany jest pies, nie może być krótszy niż 3 metry. Posłowie PiS chcą go wydłużyć do 7 metrów, a od 2020 r. całkowicie zakazać łańcuchów, zastępując je kojcami. To jeden z przepisów projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który we wrześniu ma trafić do parlamentu.

O tym, że PiS chce radykalnie poprawić los zwierząt, pisaliśmy już w styczniu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w tej sprawie chce współpracować z opozycją. Powód? Projekt nowelizacji powstał w zdominowanym przez PO Parlamentarnym Zespole Przyjaciół Zwierząt. „Rzeczpospolita" dotarła do jego ostatecznej wersji, opracowanej przez legislatorów PiS.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations