PiS ma problem z Wołyniem

Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak w przeszłości Platforma Obywatelska, ma kłopot z upamiętnieniem zbrodni na Wołyniu.

Aktualizacja: 06.06.2016 17:46 Publikacja: 05.06.2016 19:24

Foto: IPN

W niedzielę 11 lipca 1943 roku Ukraińcy związani z OUN–UPA przypuścili zmasowany atak na blisko sto polskich miejscowości, głównie w powiatach włodzimierskim i horochowskim. Był to punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej, w której zginęło około 60 tys. Polaków.

Choć do rocznicy krwawej niedzieli jest jeszcze ponad miesiąc, już teraz widać, że jej obchody mogą wywołać pierwszy poważny kryzys na tle historycznym w partii rządzącej. – Utrzymuję kontakty ze wszystkimi stronami sporu i obserwuję ogromne podziały w PiS – mówi działający na rzecz upamiętnienia zbrodni wołyńskiej ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Skąd wziął się spór? W ubiegłej kadencji Sejmu politycy PiS zdecydowanie nazywali rzeź ludobójstwem i domagali się ustanowienia 11 lipca Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian. Swoje stanowisko wyraźnie zaakcentowali w 2013 roku w 70. rocznicę rzezi. Wtedy rządząca Platforma Obywatelska przedstawiła projekt uchwały, w którym nie nazwała rzezi ludobójstwem, i parlament głosami koalicji PO–PSL przyjął ten tekst.

Politycy PO tłumaczyli, że zależało im na dobrych stosunkach z sąsiadem. Ukraina była w przededniu podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.

Ostatecznie do jej zawarcia nie doszło, co było powodem Euromajdanu. Od tamtego czasu Ukraina wciąż ma kłopoty wewnętrzne i ważne są dla niej stosunki z Polską. Dlatego problem z upamiętnieniem rzezi ma teraz PiS.

Formalnie partia wciąż chce nazwania rzezi ludobójstwem i ustanowienia Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian. W Sejmie posłowie PiS złożyli projekt w tej sprawie. – Prawo i Sprawiedliwość jest zdeterminowane, by oddać hołd ofiarom i przywrócić prawdę historyczną, nazywając zbrodnię dokonaną przez ukraińskich nacjonalistów po imieniu, czyli mianem ludobójstwa – mówi poseł PiS Michał Dworczyk, który pilotuje ustawę w Sejmie.

Problem w tym, że choć projekt wpłynął do Sejmu w lutym, przeszedł dopiero pierwsze czytanie. Ostro protestują przeciw niemu Ukraińcy. W połowie maja posłowie z Polsko-Ukraińskiej Grupy Parlamentarnej pojechali do Kijowa, gdzie usłyszeli, że zaniepokojeni są parlamentarzyści ze wszystkich frakcji zasiadających w Radzie Najwyższej Ukrainy.

Za przeciwników nazwania rzezi ludobójstwem uchodzą też niektórzy wpływowi doradcy PiS, m.in. Przemysław Żurawski vel Grajewski, członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju i współpracownik szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. Dlatego w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Polskiej" prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że choć rzeź wołyńska była ludobójstwem, „dzień męczeństwa Kresowian będzie obchodzony 17 września, bo ten dzień łączy wszystkie zbrodnie popełnione na Polakach na Wschodzie".

Przesunięcie daty święta byłoby nie do zaakceptowania przez część polityków PiS, którzy chcieliby uczczenia krwawej niedzieli. Niektórzy, jak pochodzący z Kresów Mieczysław Golba, aktywnie protestowali przeciw uchwale PO z 2013 roku.

Listy m.in. do prezesa PiS i prezydenta Andrzeja Dudy wystosowały też organizacje kresowe. Proponują, by ustanowić dwa święta: 17 września Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian, a 11 lipca – święto odnoszące się do rzezi wołyńskiej, zawierające w nazwie słowo „ludobójstwo".

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski mówi, że mimo wątpliwości w kierownictwie PiS ustanowienie dwóch świąt jest możliwe. Powód? Postawa opozycji. – PiS nie jest w Sejmie sam. Powiedzenia prawdy chce PSL, część posłów PO, a klub Kukiz'15 złożył własny projekt – zauważa duchowny.

Z punktu widzenia Ukraińców projekt klubu Kukiz'15 jest ostrzejszy niż propozycja pilotowana przez Michała Dworczyka z PiS. Posłowie proponują ustanowienie 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa OUN–UPA. Tego dnia wszystkie instytucje państwowe byłyby zobowiązane do wywieszenia flagi.

Poseł Kukiz'15 Wojciech Bakun mówi, że na dobrych stosunkach powinno zależeć nie tylko Polakom, ale też Ukraińcom. – Nasza ustawa nie ma na celu konfrontacji z Ukraińcami, wręcz przeciwnie, mogłaby znacząco poprawić nasze stosunki. Gdybyśmy doszli do porozumienia w tej kwestii, nasze kraje mogłyby wreszcie zacząć ściśle współpracować – uzasadnia poseł.

W niedzielę 11 lipca 1943 roku Ukraińcy związani z OUN–UPA przypuścili zmasowany atak na blisko sto polskich miejscowości, głównie w powiatach włodzimierskim i horochowskim. Był to punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej, w której zginęło około 60 tys. Polaków.

Choć do rocznicy krwawej niedzieli jest jeszcze ponad miesiąc, już teraz widać, że jej obchody mogą wywołać pierwszy poważny kryzys na tle historycznym w partii rządzącej. – Utrzymuję kontakty ze wszystkimi stronami sporu i obserwuję ogromne podziały w PiS – mówi działający na rzecz upamiętnienia zbrodni wołyńskiej ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma
Historia
Jak Churchill i Patton olali Niemcy