Rząd już w 2016 r. zapowiadał rozprawienie się z dłużnikami alimentacyjnymi. Tymczasem jak pokazują najnowsze dane z Krajowego Rejestru Długów, kwota zadłużenia zamiast spadać – rośnie. Przekroczyła już 11,15 mld zł. Na koniec 2016 r. było to o miliard złotych mniej. Dla porównania, z budżetu państwa na program 500+ wydaje się już rocznie 23 mld zł.
Na dług alimentacyjny złożyło się 318 456 nierzetelnych rodziców – w 95 proc. przypadków są to ojcowie. Najwięcej ze Śląska, Mazowsza i Dolnego Śląska. – W rejestrach dłużników widoczne jest w zasadzie tylko zadłużenie wynikające z nieuregulowania zobowiązań wobec Funduszu Alimentacyjnego – zwraca uwagę Robert Damski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Lipnie.
To dlatego, że świadczenia z Funduszu są wypłacane tylko na te dzieci, w których rodzinie na osobę przypada do 725 zł. – Szacujemy, że do rejestru dłużników trafia co trzecia osoba, która unika płacenia na dzieci – mówi Damski.
Gdyby więc policzyć wszystkich, którzy uchylają się od obowiązku alimentacyjnego, ich liczba zbliżyłaby się do miliona, a zaległość wobec dzieci urosłaby do 40 mld zł.
Szansą na poprawę ściągalności alimentów są uchwalone właśnie zmiany w kodeksie karnym. Jeśli prezydent szybko je podpisze, nowe rozwiązania wejdą w życie już w maju. Nowe przepisy precyzują, że uporczywym dłużnikiem jest osoba, której zaległość wobec dzieci przekracza wysokość trzymiesięcznych alimentów. Grozi mu kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku. Nowością jest możliwość objęcia dłużnika dozorem elektronicznym.