W Ministerstwie Rozwoju do pracodawcy wpłynęła skarga na molestowanie psychiczne i fizyczne pracownika przez jego przełożonego. Według służb prasowych resortu wydarzenie miało miejsce w 2014 roku (przed przekształceniem było to Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju). Zgodnie z obowiązującą procedurą, pracodawca powołał wówczas zespół antymobbingowy do rozpatrzenia tej sprawy.
- Z uwagi na rozwiązanie stosunku pracy przez domniemanego sprawcę molestowania, jak i na prośbę wnioskodawcy, który uznał dotychczasowe działania pracodawcy za satysfakcjonujące, zespół z braku możliwości zachowania zasady kontradyktoryjności postępowania, a tym samym możliwości dokonania ustaleń w zakresie uznania wniosku bądź stwierdzenia braku podstaw jego uznania, zakończył procedowanie sprawy, nie wskazując dyrektorowi generalnemu urzędu rekomendacji odnośnie dalszego postępowania. Według wiedzy resortu, sprawa nie została skierowana na drogę sądową - informuje Aleksandra Serkowska z Ministerstwa Rozwoju.
Według ustaleń serwisu rp.pl w pozostałych ministerstwach w ostatnich pięciu latach nie zanotowano przypadków molestowania seksualnego.
Barbara Godlewska-Bujok, doktor prawa pracy z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z serwisem rp.pl podkreśla, że te dane - jeden przypadek molestowania w ciągu kilku lat - pokazują raczej, jak mało wiemy o molestowaniu, jak rzadko jest ono zgłaszane lub jak bardzo zachowania przemocowe w pracy są akceptowalne.
- Odnoszę się tu do badań GUS z 2014 roku i badań Eurofoundu z 2015 roku. Szczególnie te ostatnie pokazują, że różne formy przemocy, w tym molestowanie, dotyczyć mogą znacznej grupy pracowników (w zależności od szacunków i typu naruszenia) - nawet powyżej 17 proc. pracowników, przy czym wskazuje się, że sektor administracji publicznej jest w grupie szczególnie narażonych na występowanie niepożądanych form zachowań. Tak czy inaczej, molestowanie w każdej formie i wobec każdej osoby współpracującej powinno być traktowane jako nadużycie dokonane przez sprawcę, a sprawca powinien ponosić konsekwencje – podkreśla dr Godlewska-Bujok.