Grejpfrutem do środka Ziemi

Geofizycy marzą o wysłaniu misji do środka kuli ziemskiej.

Aktualizacja: 20.06.2018 12:30 Publikacja: 20.06.2018 12:23

Grejpfrutem do środka Ziemi

Foto: AdobeStock

Czy w ogóle jest szansa na naukową eksplorację jądra naszej planety? Geofizyk, ptof. David Stevenson z California Institute of Technology twierdzi, że tak, i objaśnia swój zaskakujący projekt. Byłaby to sonda zapuszczona w głąb Ziemi.

Specjaliści z tej gałęzi nauki uważali początkowo ten projekt za "śmiechu wart", "cudaczny", jednak teraz mówi się o nim jako o "mało prawdopodobnym, ale nie niemożliwym", a to jest w języku nauki ogromna różnica. 

Prof. Stevenson proponuje postępowanie dokładnie odwrotne do tego, dzięki czemu lawa  wydobywa się szczelinami z głębi skorupy ziemskiej i dociera do wulkanicznych stożków. Lawa wznosi się, ponieważ jest mniej gęsta od otaczającego ja środowiska skalnego. Na podobnej zasadzie Archimedes przewidywał ruch statków dzięki wznoszeniu się ciepłego powietrza.

Kalifornijski naukowiec proponuje wydrążenie szczeliny w skorupie ziemskiej i wpuszczenie do niej 100 000 ton płynnego żelaza (mniej więcej tyle wynosi światowa produkcja w ciągu godziny). W tej postaci byłoby ono bardziej gęste od górnych warstw skorupy ziemskiej, i z tego powodu byłoby mu stosunkowo łatwo opadać w kierunku środka Ziemi. Opadając, przedłużałoby początkową szczelinę.

Wystarczyłoby - zdaniem badacza - umieścić w płynnej żelaznej masie wystarczająco odporną sondę wielkości grejpfruta, którą żelazo zabrałoby do środka globu czyli żelaznego jądra Ziemi. Sonda taka powinna być zdolna do wykonywania pomiarów i przekazywania ich na powierzchnię. 

Fale radiowe nie byłyby do tego przydatne, ponieważ ziemska materia nie przepuszcza fal elektromagnetycznych. W sondzie powinien być zastosowany nadajnik fal dźwiękowych w rodzaju kowadełka i uderzającego w nie młoteczka (technika zaobserwowana przez etnologów, plemiona żyjące na skraju pustyń zwabiają w ten sposób owady i robaki, czyli pożywienie). Sonda opadałaby do środka ziemi mniej więcej przez tydzień, naturalnie nie mogłoby być mowy o tej wędrówce bez pomocy jakiegokolwiek silnika, gdyby nie grawitacja. 

Science - fiction

Podobną zasadę wykorzystali twórcy jednego z filmów z gatunku science-fiction - "Chiński syndrom" ; po awarii w elektrowni, rdzeń reaktora nuklearnego przebija ściany komór osłaniających, zagłębia się we wnętrzu Ziemi, po czym wynurza się na powierzchnię na drugiej półkuli, na antypodach. Awaria w amerykańskiej elektrowni atomowej Three Mile Island, na dwa tygodnie przed premierą filmu, przyczyniła się do jego ogromnego sukcesu. 

Można tu także wspomnieć nowelę "Żelazne serce" Joela Champetiera; autor opowiada o ekipie, która zanurza się do jądra Ziemi pojazdem Aiguille ( Igła) z ekstremalnie gęstym  i wytrzymałym kadłubem "hyperfluide z efektem kwantowym na powierzchni", wytrzymującym gigantyczne ciśnienie panujące we wnętrzu globu. W pobliżu środka Ziemi ciśnienie jest wiele tysięcy razy większe od tego jakie panuje na dnie najgłębszych rowów oceanicznych, oraz miliony razy większe od ciśnienia atmosferycznego. 
Kadłub Igły musiałby także izolować załogę od wysokiej temperatury we wnętrzu Ziemi - dorównującej temperaturze na powierzchni Słońca. Z tego punktu widzenia, kadłub, którego powierzchnia byłaby bardzo "refleksyjna", to znaczy "odbijająca", byłby dobrą opcją.

Kadłub Igły prawdopodobnie powinien być podwójny, tak jak podwójna jest ścianka termosu; pusta warstwa, najlepszy izolator termiczny, oddzielałaby dwie ścianki z jakiegoś futurystycznego ultrawytrzymałego materiału. Co zapewne nie zwalniałoby konstruktorów od zaprojektowania odpowiednio przystosowanej klimatyzacji...

Nie niemożliwe

Prof. David Stevenson przyznaje, że pierwsza faza jego projektu czyli utworzenie odpowiedniej szczeliny, z technicznego punktu widzenia, to wielka niewiadoma. Jego pierwsza propozycja polegała - po prostu - na zdetonowaniu ładunku nuklearnego w starannie wybranym miejscu, ładunek miałby siłę  kilku megaton. Ale obecnie skłania się do częściowego wykorzystania już istniejącej naturalnej szczeliny, aby zrezygnować z ładunku nuklearnego, cieszącego się fatalną opinia, i ograniczyć się do klasycznych materiałów wybuchowych. 

Świat nauko zrozumiał już i pogodził się z tym, że podróż do środka Ziemi jest zadaniem niewyobrażalnie wręcz trudnym, jeśli liczyć się z realiami techniki i geofizyki. Natomiast dla kogoś, kto jest w tej dziedzinie neofitą, propozycja Davida Stevensona pozostaje fascynująca, nawet mimo tego, że specjaliści przyjęli ją chłodno. Projekt ten wymagałby dalszych bardzo szczegółowych studiów. Nie mniej, trzeba przyznać, że wprawdzie jest "mało prawdopodobny, ale nie niemożliwy". Co więcej, może się nawet wydawać skromny w porównaniu z gigantycznymi wysiłkami podejmowanymi w celu eksploracji Księżyca czy Marsa.

Powodzenie takiego geofizycznego przedsięwzięcia prawdopodobnie umożliwiłoby dokonanie gigantycznego postępu w poznawaniu budowy wnętrza naszej planety. W tej dziedzinie więcej jest hipotez niż naukowo stwierdzonych faktów. Podobnie jest w dziedzinie badania głębin oceanicznych, według szacunków, są one rozpoznane najwyżej w 10 procentach.  

Natomiast co do wysyłania pojazdu załogowego do środka globu, to szanse na realizację takiego projektu są podobne jak w przypadku podróży międzygwiezdnej, czyli - na razie - żadne.

Czy w ogóle jest szansa na naukową eksplorację jądra naszej planety? Geofizyk, ptof. David Stevenson z California Institute of Technology twierdzi, że tak, i objaśnia swój zaskakujący projekt. Byłaby to sonda zapuszczona w głąb Ziemi.

Specjaliści z tej gałęzi nauki uważali początkowo ten projekt za "śmiechu wart", "cudaczny", jednak teraz mówi się o nim jako o "mało prawdopodobnym, ale nie niemożliwym", a to jest w języku nauki ogromna różnica. 

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kosmos
Astronomowie odkryli tajemnice galaktyki z początku istnienia wszechświata
Kosmos
Astronomowie odkryli najjaśniejszy obiekt we Wszechświecie
Kosmos
Nowe odkrycie astronomów. Ważne pod kątem szukania życia poza Ziemią
Kosmos
Tajemnica czarnych dziur „zombie”
Kosmos
Rosjanin pobił rekord przebywania w kosmosie