#RZECZoPRAWIE - Michał Cessanis: Jak nie popaść w konflikt z prawem podczas zagranicznej podróży

Zakazanych pamiątek z wakacji jest całe mnóstwo, np. muszle, czy fragmenty rafy koralowej. Kupujemy je nieświadomi niebezpieczeństwa jakie na siebie ściągamy.

Aktualizacja: 27.05.2016 16:09 Publikacja: 27.05.2016 13:40

Michał Cessanis

Michał Cessanis

Foto: rp.pl

Gościem programu Anny Wojdy #RZECZoPRAWIE był Michał Cessanis, dziennikarz National Geographic Traveler

W programie była mowa o tym, jakich pamiątek z wakacji lepiej nie przywozić i na co uważać, by nie wejść w konflikt z lokalnym prawem. Zakazanych pamiątek jest całe mnóstwo, np. muszle, czy fragmenty rafy koralowej. Sprzedawcy wielu pamiątek wmawiają nam, że możemy je przewieźć legalnie bo chcą je sprzedać. Kupujemy je nieświadomi niebezpieczeństwa jakie na siebie ściągamy. Jeśli będziemy przewozić zakazane pamiątki na lotnisku zatrzymają nas celnicy i wtedy czeka nas postępowanie sądowe. W najlepszym wypadku może skończyć się wysoką grzywną. Gdzie sprawdzić, czego z wakacji lepiej nie przywozić? Najprościej w internecie, jest lista zawierająca 30 tys. zagrożonych gatunków roślin czy zwierząt, można ją znaleźć choćby na stronach WWF. Na lotnisku Chopina ustawionych jest też kilka gablot, w których są wystawione pamiątki zarekwirowane turystom – to muzeum ludzkiej głupoty. Są tam np. zasuszone koniki. Ostatnio turysta przywiózł wypchanego krokodyla kameruńskiego, z którego chciał zrobić fontannę w ogródku.

Na świecie jest też wiele miejsc, gdzie turystom łatwo popaść w konflikt z prawem. Przykładem jest Singapur. To państwo o chyba najbardziej restrykcyjnym systemie prawnym na świecie. Możemy tam wpaść w gigantyczne kłopoty. Wystarczy np. że będziemy próbowali wjechać na teren Singapuru z gumą do życia. By ją wwieźć, musimy mieć receptę, że jest używana do celów leczniczych. Inaczej możemy trafić do aresztu lub dostać karę batów – bo taka jest nadal stosowana. Do Singapuru nie możemy wwieźć też papierosów, dozwolona jest tylko jedna paczka, na dodatek musi być otwarta. Na areszt lub chłostę narażamy się również wtedy, gdy śmiecimy – wystarczy wyrzucić papierek po batoniku obok kosza na śmieci. Kary grożą też za jedzenie czy picie w metrze – grzywna wynosi 500 dolarów. Nie tylko w Singapurze, ale generalnie w Azji nie można też przewozić większością środków komunikacji owocu duriana – z uwagi na zapach. Na baczności trzeba się też mieć w krajach muzułmańskich, np. w Iranie. Dozwolone jest tam fotografowanie budynków ale jeśli w kadr wejdzie kobieta, możemy trafić do więzienia. Z kolei w Tajlandii łatwo można obrazić króla, wystarczy że na posadzkę w sklepie wypadnie nam lokalny pieniądz z podobizną władcy a już możemy mieć problemy.

Cessanis pytany, jak zorganizować pierwszy samodzielny wyjazd (bez pomocy biura podróży), odpowiedział, że trzeba zacząć od szukania taniego biletu , na początek przejrzeć stronę internetową kajak.pl, która porównuje ceny biletów. Trzeba też znaleźć hotel lub hostel (by nikt nas nie oszukał warto podpytać znajomych o sprawdzony nocleg). Pytany jak się komunikować za granicą, bo angielski nie wszędzie jest znany i popularny, odparł, że kłopoty mogą być np. w Chinach, Japonii czy Ameryce Południowej. W wielu środkach komunikacji, na dworcach czy na lotniskach są komunikaty w języku angielskim, w hotelach można się porozumieć z podstawowymi sprawami. Gorzej jest jednak na prowincji. Jak sobie radzić? - Są różne aplikacje, których można używać i tłumaczyć potrzebne zwroty lub przygotować sobie kartki z napisami w potrzebnym języku - wyjaśniał. Wyjeżdżając warto też zadbać o bezpieczeństwo. Sprawdzić czy nie ma zagrożenia powodzią, atakiem terrorystycznym. Są specjalne aplikacje, które to umożliwiają. Dobrze zadbać też o ubezpieczenie – choć bywają drogie na tym lepiej nie oszczędzać. Można np. zapewnić sobie kaucję, którą ubezpieczyciel wpłaci gdy trafimy do aresztu.

Michał Cessanis w #RZECZoPRAWIE:

Gościem programu Anny Wojdy #RZECZoPRAWIE był Michał Cessanis, dziennikarz National Geographic Traveler

W programie była mowa o tym, jakich pamiątek z wakacji lepiej nie przywozić i na co uważać, by nie wejść w konflikt z lokalnym prawem. Zakazanych pamiątek jest całe mnóstwo, np. muszle, czy fragmenty rafy koralowej. Sprzedawcy wielu pamiątek wmawiają nam, że możemy je przewieźć legalnie bo chcą je sprzedać. Kupujemy je nieświadomi niebezpieczeństwa jakie na siebie ściągamy. Jeśli będziemy przewozić zakazane pamiątki na lotnisku zatrzymają nas celnicy i wtedy czeka nas postępowanie sądowe. W najlepszym wypadku może skończyć się wysoką grzywną. Gdzie sprawdzić, czego z wakacji lepiej nie przywozić? Najprościej w internecie, jest lista zawierająca 30 tys. zagrożonych gatunków roślin czy zwierząt, można ją znaleźć choćby na stronach WWF. Na lotnisku Chopina ustawionych jest też kilka gablot, w których są wystawione pamiątki zarekwirowane turystom – to muzeum ludzkiej głupoty. Są tam np. zasuszone koniki. Ostatnio turysta przywiózł wypchanego krokodyla kameruńskiego, z którego chciał zrobić fontannę w ogródku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe