W ubiegłym roku w trakcie starć z prorosyjskimi separatystami zginęło 211 wojskowych. Są to bojowe straty ukraińskich sił zbrojnych. Ale jak się okazuje, te niebojowe są większe. Aż 256 żołnierzy zginęło z przyczyn innych niż wojna. Głównie są to samobójstwa (63), zabójstwa (30), nieostrożne posługiwanie się bronią (39), różnego rodzaju choroby i wypadki drogowe (76). Odnotowano też zgony z powodu zatrucia się alkoholem i narkotykami. Sytuacja nie zmienia się od dwóch lat, ponieważ w 2015 aż ponad sto ukraińskich żołnierzy popełniło samobójstwo.
Zarówno wtedy, jak i dziś ukraińscy analitycy uważają, że główną przyczyną obecnego stanu rzeczy jest brak dyscypliny w szeregach armii. – Do wojska poszli bardzo różni ludzie, którzy przychodzą tam ze swoimi problemami. Nie chcą podporządkowywać się oficerom, dochodzi do konfrontacji między nimi lub nadużywają alkoholu – mówi „Rz" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa kijowskiego Centrum im. Razumkowa. – W zeszłym roku doszło do tego, że jeden z żołnierzy postanowił uciec na drugą stronę (do separatystów), a przy okazji ranił i zabił kilku swoich towarzyszy – dodaje.
Uciekając z Ukrainy, prezydent Janukowycz pozostawił armię, która nie była w stanie zmobilizować nawet 20 tys. żołnierzy. To właśnie dlatego ukraińskie siły musiały wycofać się z Krymu i nie były w stanie zareagować na rosyjskie działania w Donbasie. Dzisiaj, po sześciu falach mobilizacji i prawie trzech latach wojny, ukraińska armia liczy już około ćwierć miliona ludzi. Ponad 80 tys. z nich to żołnierze zawodowi, którzy postanowili związać się z wojskiem na stałe. Zapewne nie bez znaczenia pozostaje fakt, że obecnie minimalny żołd w ukraińskiej armii wynosi tyle, ile średnia krajowa, czyli 7000 tys. hrywien (równowartość 1000 złotych). Do tego dochodzą wszelkiego rodzaju premie i ulgi, np. mniejsze opłaty komunalne. – Brakuje tylko dyscypliny i większego przygotowania rekrutów – mówi Melnyk.
Dyscypliny brakuje też po drugiej stronie frontu, gdzie z powodu m.in. braku wypłat dochodzi do masowych dezercji. O problemach w szeregach separatystów mówił kilka tygodni temu były minister obrony samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Igor Striełkow (pułkownik rosyjskich służb specjalnych). Ochotnicy za udział w wojnie od władz samozwańczych republik dostają 15 tys. rubli (około 1000 złotych), czyli tyle samo, ile Kijów płaci swoim żołnierzom zawodowym.
Melnyk uważa, że statystyka tak zwanych strat niebojowych po drugiej stroni linii frontu może być trzykrotnie większa. Separatyści jednak nie podają takich informacji. – W odróżnieniu od nich nie chowamy tych liczb i otwarcie o tym mówimy. Przecież tam nawet nie działają sądy i nie jest przestrzegane prawo – twierdzi Melnyk.