Kijowski tłumaczył, że "demokracja zaczęła się kończyć wtedy, kiedy ustanawiano ustawy ograniczające prawa człowieka". Dopytywany o konkretną datę, gdy demokracja się skończyła, przyznał, że "to nie jest takie ostre, żeby można było wskazać konkretną datę".

Kijowski mówił m.in. że obecnie - w związku m.in. z pojawieniem się projektu ustawy zakazującej aborcji - "prawa kobiet są w Polsce ograniczane".

Dodał, że wcześniej "kolejne prawa obywatelskie były odbierane kolejnymi ustawami". W tym kontekście wymienił m.in. prawo do prywatności, prawo do postępowania sądowego, prawo własności (temu ostatniemu miała zagrażać ustawa o obrocie ziemią rolną".

Kijowski stwierdził jednocześnie, że choć dziś mówi o braku tylko części demokracji, to nie wycofuje się z wcześniejszych słów o brakuj demokracji w Polsce.

- To jest takie trochę jak było w kabarecie Tey: Jedno koło? Jak to jedno, trzy sprawne, tak? Ale samochód jeździ czy nie? - tłumaczył.