Na największym rynku biurowym w Polsce – w Warszawie – toczy się batalia o najemców. Dynamicznie zabudowywana Wola kusi najnowocześniejszymi biurowcami, bliskością ścisłego centrum miasta czy metrem. Wysłużony już nieco Służewiec – niższymi czynszami i posiadaniem już na swoim terenie wielu korporacji, a więc bliskością potencjalnych biznesowych partnerów.

Gęsto i jednolicie zabudowywany Służewiec szybko stał się Mordorem na Domaniewskiej. Nazwa została zaczerpnięta z prozy J.R.R. Tolkiena – Mordorem była spowita mrokiem kraina zamieszkana przez roje orków. Ale w książce było i drugie nieprzyjazne państwo. Nic więc dziwnego, że coraz częściej zamiast o Woli słychać o Isengardzie na Daszyńskiego.

W dziele Tolkiena ciemność została rozproszona. Także i Służewiec przekształca się w bardziej przyjazną część miasta. Wydaje się, że Wola nie zostanie zdominowana przez biura. Pozostaje więc mieć nadzieję, że określenia Mordor i Isengard nie będą już odnosić się do architektury i pozostaną w żartach dotyczących korporzeczywistości. ©?