Są chętni na polskie biura i galerie handlowe, ale nie ma odpowiedniego towaru czy raczej inwestorzy zatrzymali się i obserwują nasz rynek oraz gospodarkę? Odpowiada Jędrzej Suchowolec, ekspert firmy Cresa Polska:
Jesteśmy w takim momencie cyklu koniunkturalnego, w którym szczególnym zainteresowaniem nabywców cieszą się dobrze zlokalizowane biurowce, nie tylko w Warszawie, oraz obiekty handlowe, głownie w regionach. Ceny nieruchomości są u nas atrakcyjne w porównaniu z ofertą Europy Zachodniej. W przypadku obiektów najlepszych w swojej klasie poziom ryzyka związany z inwestowaniem w Polsce jest akceptowany przez najbardziej konserwatywnych inwestorów, czyli na przykład niemieckie fundusze emerytalne.
Na projekty najwyższej jakości jest duży popyt, ale ich podaż jest ograniczona. W efekcie, w ramach formalnych procesów sprzedaży dużych obiektów komercyjnych, do drugiej rundy składania ofert przystępuje nawet kilka pozytywnie zweryfikowanych podmiotów, realnie zainteresowanych nabyciem. Spodziewamy się, że w najbliższych miesiącach osiągnięte zostaną nowe rekordy cenowe. Ale nie na wszystko, co jest do wzięcia, są chętni.
Nie każda nieruchomość wystawiona na sprzedaż cieszy się tak dużym zainteresowaniem. Niski poziom stóp procentowych w Europie i dostęp do taniego pieniądza, co oznacza presję na spadek stóp kapitalizacji, sprawiają, że aby uzyskać wymagane przez siebie zwroty, inwestorzy muszą wybierać takie obiekty, które mają potencjał wzrostu generowanego przez nie dochodu.
Dlatego szczególnym zainteresowaniem cieszą się nieruchomości mające możliwość rozbudowy lub wprowadzenia nowych najemców do centrum, aby zwiększyć jego wartość - zarówno dla klienta, jak i inwestora. Drugorzędne obiekty, bez potencjału rozwoju, cieszą się najmniejszym zainteresowaniem i często mają problem ze znalezieniem nabywcy bezpośrednio po wejściu na rynek. Problemy z zamknięciem transakcji mogą wynikać zarówno z okoliczności zewnętrznych, jak i z dynamiki rozmów przy stole negocjacyjnym.