– Jest to uwarunkowane przede wszystkim architekturą budynków i stosunkowo dużymi powierzchniami jednego piętra – od 1 do 4 tys. mkw. Liczą się także preferencje właścicieli biurowców, którym zależy przede wszystkim na wynajęciu jak największych powierzchni dużym najemcom. Pozwala to na ograniczenie powierzchni wspólnych.
Freelancer i startup
Firmy, które potrzebują mniej metrów, nie są jednak skazane na niewielkie biurowce albo kamienice. – Biuro w dużych kompleksach mogą z powodzeniem wynająć mniej więcej po roku od ich oddania do użytku. Wtedy to, nawet po skutecznej komercjalizacji, pojawiają się tzw. powierzchnie wynikowe – wyjaśnia Mikołaj Niemczycki. – Możliwość negocjacji czynszu może być jednak ograniczona, jeśli pojawi się większa konkurencja. Dla właściciela biurowca ważna jest renoma najemcy, jego kondycja finansowa, perspektywy rozwoju.
Michał Żelski, menedżer w firmie deweloperskiej Echo Investment, dodaje, że powierzchnie wynikowe, które powstają po zaaranżowaniu biur dla dużego najemcy, mają od 200 do 400 mkw. – Bywa i tak, że wynajmujący przeznacza jedno piętro dla mniejszych firm i z góry zakłada podział powierzchni na mniejsze moduły – opowiada.
Eksperci zwracają też uwagę na biura serwisowane i biura coworkingowe. – To świetne rozwiązanie, które umożliwia niewielkiej firmie zdobycie adresu w prestiżowym budynku – mówi Mikołaj Niemczycki. – Tego typu powierzchnie znajdziemy w wielu biurowcach w Warszawie. Są to biura oferujące zarówno elastyczne miejsca w strefie otwartej, jak i zamknięte gabinety przeznaczone na najem krótkoterminowy – od trzech miesięcy do roku, albo na czas nieokreślony z jednomiesięcznym wypowiedzeniem. Czynsze za wynajęcie modułu biurowego w takim miejscu wahają się od 900 do 1400 zł od osoby, co można porównać do średnich stawek najmu za tradycyjne biuro w centrum miasta (ok. 25 euro za mkw. z opłatami eksploatacyjnymi).