Ostatni raz o „oknie możliwości" mówił w Brukseli 15 lat temu komisarz ds. poszerzenia UE Günter Verheugen. Wtedy zostało ono wykorzystane do historycznego planu przyjęcia do Unii dziesięciu krajów Europy Środkowej, ostatecznego przełamania Jałty.

Dziś Unia żadnego projektu tej wagi nie ma. Dla Junckera priorytetem powinno być powstrzymanie dalszego rozpadu Wspólnoty po brexicie. Temu ma służyć wzmacnianie spójności poprzez stopniowe objęcie wszystkich krajów członkowskich przynajmniej minimalnymi zabezpieczeniami socjalnymi. Ale także egzekwowanie identycznych zasad państwa prawa zarówno w Polsce, jak i na drugim końcu Europy – w Katalonii. Oraz możliwie szybkie rozciągnięcie na całą Wspólnotę strefy Schengen i unii walutowej.

Ledwie cztery miesiące po wyborach prezydenckich we Francji Juncker odrzucił sztandarowy projekt Emmanuela Macrona budowy „małej Unii" wokół strefy euro, z niezależnym budżetem i parlamentem. Zamiast forsowanego przez francuskiego prezydenta powołania ministra finansów dla Eurolandu Juncker zaproponował powołanie takiej instytucji dla całej Unii. Ale unijny minister finansów miałby tak niewielkie kompetencje, że szef KE musiał dodać: „Nie proponuję tego tylko po to, aby tworzyć nowe stanowiska". Gdy Niemcy mocno zaciskają pasa, a Francja nie zamierza ograniczać wydatków, idea wspólnej polityki gospodarczej sterowanej z Brukseli pozostaje taką samą mrzonką jak wspólna polityka zagraniczna, którą teoretycznie w imię Unii prowadzi Federica Mogherini, czy powołanie „prezydenta Europy" dzięki fuzji stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej, o czym już wiele lat temu mówił przewodniczący Konwentu Europejskiego Valery Giscard d'Estaing.

Juncker, który od kilkudziesięciu lat uczestniczy w podejmowaniu decyzji w Brukseli, wie to wszystko lepiej niż ktokolwiek inny. Pomysłów mu nie brakuje. Ale woli być realistą. I trzymać się wizji integracji jedynego kraju, który może swoje pomysły wprowadzać w życie, czyli Niemiec. Francuzi, ale także Włosi, Hiszpanie i Polacy, będą jeszcze musieli mocno się napracować, aby odzyskać realny wpływ na przyszłość Europy.