Jako czarny charakter wyszedł z niej w powszechnym przekonaniu polski poseł, którego poglądy na temat płci pięknej od dawna budzą w mainstreamie śmiech, żałość i ogólne politowanie. Dziwi mnie jednak, że mało kto zwrócił uwagę na iście haniebne zachowanie brytyjskiego prezentera Piersa Morgana.

Dziennikarz przekroczył wszelkie granice nie tylko zawodowe, ale również dobrego wychowania. Wielokrotnie przerywał dukającemu Korwin-Mikkemu, uciszał go słowami, jakie stosuje się zwykle na Wyspach wobec psów, na koniec kilka razy go obraził, stwierdzając, że jest głupi.

Czy głupi, czy nie – na ten temat można się spierać, natomiast nie ma żadnej wątpliwości co do zasady, że dziennikarz jest od tego, żeby pytać, a nie obrażać swojego rozmówcę. Inaczej odbiera telewidzowi naturalne prawo osądzenia poglądów rozpytywanego. Widać celebryta Piers Morgan niespecjalnie wierzy w inteligencję swoich odbiorców, skoro w tak skandaliczny sposób wyręcza ich z zadania oceny poglądów Korwin-Mikkego.

I jeszcze kamyczek do ogródka eurodeputowanego. Wiem, że Janusz Korwin-Mikke ścieżkę skandalu wokół własnej osoby wybiera świadomie, ale sugeruję, by w podobnych sytuacjach nie przeceniał swojej angielszczyzny. Bo przy bezczelnym, nieprofesjonalnym i chamskim, ale całkiem sprawnie mówiącym po angielsku Piersie Morganie zawsze się skompromituje.