Pociąg z Merkel nam nie odjedzie

Ostatnio wybory w ważnych krajach wywoływały wielkie emocje.

Aktualizacja: 22.09.2017 16:44 Publikacja: 21.09.2017 19:49

Pociąg z Merkel nam nie odjedzie

Foto: AFP

Tak było prawie rok temu w USA, gdzie o zwycięstwo walczył przedstawiający się jako pogromca establishmentu miliarder Donald Trump, i kilka miesięcy temu we Francji, gdzie liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen weszła do drugiej tury.

Na tym tle Niemcy wypadają nudno i blado. Wszystko jest jasne. Alles ist klar. Kanclerzem pozostanie Angela Merkel, która rządzi już od czasów premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

Jednocześnie wyborom do Bundestagu, które odbywają się w najbliższą niedzielę, towarzyszą emocje innego typu. Prawie wszyscy się spodziewają, że Merkel w czwartej kadencji dokona zmiany w polityce zagranicznej, przede wszystkim europejskiej. Że pod jej wpływem UE się przeobrazi, będzie inna niż dotychczas. A zakres tej zmiany, skala przeobrażeń zależą od tego, z kim Bundeskanzlerin będzie rządziła. Stąd emocje – bo możliwości jest kilka.

Ja uważam, że niezależnie od składu koalicji, na której czele stanie szefowa CDU Angela Merkel, zmiany nie będą fundamentalne. Pewnie powstaną nowe unijne stanowiska, poznamy nowe nazewnictwo, nowy ton, nowe zaklęcia. Ale towarzyszyć im będzie niechęć do wydawania znacznie większej ilości pieniędzy niemieckich podatników na nowe projekty w strefie euro. A wielkie projekty bez wielkich funduszy rzadko się daje zrealizować. Dlatego obawy, że unijny pociąg z nowym motorem niemiecko-francuskim ucieknie Polsce, która do strefy euro się nie wybiera, uważam za przesadzone.

Najgorszym dla nas wariantem byłoby utrzymanie wielkiej koalicji chadeków z socjaldemokratami. Co może się wydawać paradoksalne, bo zachowanie układu normalnie nie zapowiada zmian. To nie jest jednak typowa sytuacja, stare polityczne małżeństwo już ma przygotowany sposób na kontynuację związku – zgodę na zwiększenie politycznej rangi strefy euro.

Najmniej zapału w tej kwestii wykazują liberałowie z FDP. Koalicja partii Merkel z liberałami byłaby dla Polski znacznie lepszym rozwiązaniem. Liberałowie są jednak prorosyjscy, rwą się do interesów z Kremlem, bez baczenia na Krym czy Donbas. Nie różnią się pod tym względem od kilku innych partii, które znajdą się w Bundestagu – SPD, chadeckiej CSU (pewnego członka rządu), skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec i postkomunistycznej lewicy.

To dzięki Merkel Zachód nałożył sankcje na Rosję za naruszenie granic i agresję na Ukrainę. Tak pryncypialne stanowisko zajmują w Niemczech jeszcze tylko Zieloni. Dlatego jako trzeci koalicjant, obok CDU/CSU i FDP, Zieloni byliby hamulcem przed niebezpiecznymi dla naszego regionu zapędami niemieckiego biznesu. Taka koalicja w Niemczech nazywana jest jamajską (bo kolory partii odpowiadają barwom flagi karaibskiego kraju – czarnej, żółtej, zielonej). Jamajka w Berlinie jest mało prawdopodobna, ale byłaby miłą odmianą.

Tak było prawie rok temu w USA, gdzie o zwycięstwo walczył przedstawiający się jako pogromca establishmentu miliarder Donald Trump, i kilka miesięcy temu we Francji, gdzie liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen weszła do drugiej tury.

Na tym tle Niemcy wypadają nudno i blado. Wszystko jest jasne. Alles ist klar. Kanclerzem pozostanie Angela Merkel, która rządzi już od czasów premiera Kazimierza Marcinkiewicza.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Starcia na prawicy. Ziobryści kłócą się z PiS, w PiS targi o miejsca na listach
Kraj
Wizy wydano, informatycy nie przyjechali. Kolejna afera wizowa?
Kraj
Podejrzany o plagiat szef rządowej komisji straci posadę
Kraj
Wysoka kara finansowa dla TVN za reportaż "Franciszkańska 3" o Karolu Wojtyle