Bogusław Chrabota: Walec PiS toczy się dalej

W Przysusze potwierdziły się wszystkie ostatnie przedkongresowe przesłuchy.

Aktualizacja: 02.07.2017 20:50 Publikacja: 02.07.2017 19:17

Bogusław Chrabota: Walec PiS toczy się dalej

Foto: PAP, Piotr Polak

W Prawie i Sprawiedliwości nie doszło do żadnych rozliczeń. Na obrazie rządzącej Polską większości nie pojawiły się też żadne pęknięcia. Nawet jeśli wiadomo, że istnieją, a eksperci z łatwością potrafiliby je wskazać, kongres Zjednoczonej Prawicy był wielką demonstracją jedności.

Taki też był zamysł organizatorów i temu służył wybór lokalizacji. Polacy mieli zobaczyć silną drużynę reformatorów budujących nowoczesne państwo mimo kłód rzucanych pod nogi przez poprzednie elity. Ekipę, która służy najszerzej rozumianemu interesowi narodowemu, a nie – jak poprzednicy – interesowi wybranych. Siermiężne wnętrza lokalnej hali sportowej były zresztą dobrą do tego scenografią. Podkreślały, że PiS reprezentuje przeciętnego obywatela.

Punktem kulminacyjnym programu było oczywiście wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes był mało porywający, ale w niezłej formie. Rząd Beaty Szydło to w jego wizji lodołamacz, który płynie w słusznym kierunku, rozbijając pojawiające się po drodze góry lodowe. A jego kapitan, Beata Szydło, posuwa się od sukcesu do sukcesu. Celem jest nowa, piękna i dostatnia Polska ufundowana na trzech wartościach: równości (równe szanse), sprawiedliwości i solidarności. Cały zresztą wywód prezesa był enumeracją bezdyskusyjnych osiągnięć, a zgrabnym zabiegiem retorycznym było wyliczenie wśród nich zmian najgłośniej kwestionowanych przez opozycję, takich jak: „nikomu niepodporządkowany TK", „ogromna reforma edukacji", „prawdziwie wolna kultura", „sieć szpitali" czy spluralizowane (choć wciąż nadmiernie skoncentrowane) media.

To wszystko właściwa ścieżka, choć wyzwania są jeszcze ogromne. To z jednej strony walka z własnymi słabościami, z drugiej konsekwentne oczyszczanie państwa ze „złogów" (ludzie poprzedniej ekipy). To zarówno kształtowanie kultury narodowej w zgodzie z wartościami narodowej tradycji, jak i ulżenie losowi emeryta. To też dokończenie reformy sądownictwa i naprawienie służb specjalnych. W kwestii uchodźców uczestnicy kongresu usłyszeli, że Polska ma moralne prawo do ich nieprzyjmowania, bo nasz kraj nie korzystał z „ich siły roboczej". Jeśli ktoś oczekiwał po kongresie, że narracja w tej sprawie ulegnie zmianie, może czuć się rozczarowany.

To, co zaskakuje w wystąpieniu Kaczyńskiego, to kompletny brak akcentów antyeuropejskich. Prezes ani nie straszył Brukselą, ani nie nawoływał do jej kontestacji. Możliwe, że kryje się w tym strategia zmiany kursu partii na bardziej koncyliacyjny i proeuropejski. I jeszcze jedno. Jarosław Kaczyński ani słowem nie zająknął się o potrzebie nowej konstytucji. Polskę trzeba zmieniać, ale w drodze drobnych reform. Na nową konstytucję jest za wcześnie i w tym sensie narracja prezesa kompletnie się rozchodzi z planami ośrodka prezydenckiego.

Czym na tle kongresu Zjednoczonej Prawicy była Rada Krajowa Platformy? Można mieć wrażenie, że ustępowała mu zarówno rangą, jak i skalą. Inna też była miara oczekiwań. Jednak trudno nie mieć wrażenia, że liderzy PO wciąż nie potrafią znaleźć recepty na Prawo i Sprawiedliwość. Z ust przewodniczącego Schetyny nie padły żadne słowa, które wnosiłyby do debaty z PiS jakieś nowe wątki. Według PO Polsce grozi ksenofobia i autorytaryzm, a jedyną nadzieją na przyszłość są standardy bronione przez Platformę. Może to jeszcze zbyt wcześnie, ale PO nie zadeklarowała zrębu żadnego nowego programu, a retorycznie wyłącznie odbijała się od PiS.

To stanowczo za mało, by odwrócić trendy sondaży. I za wcześnie, by przestał obowiązywać obraz polityki, w którym przez Polskę toczy się walec PiS, a na jego drodze nie stoi nic, co mogłoby go zatrzymać.

W Prawie i Sprawiedliwości nie doszło do żadnych rozliczeń. Na obrazie rządzącej Polską większości nie pojawiły się też żadne pęknięcia. Nawet jeśli wiadomo, że istnieją, a eksperci z łatwością potrafiliby je wskazać, kongres Zjednoczonej Prawicy był wielką demonstracją jedności.

Taki też był zamysł organizatorów i temu służył wybór lokalizacji. Polacy mieli zobaczyć silną drużynę reformatorów budujących nowoczesne państwo mimo kłód rzucanych pod nogi przez poprzednie elity. Ekipę, która służy najszerzej rozumianemu interesowi narodowemu, a nie – jak poprzednicy – interesowi wybranych. Siermiężne wnętrza lokalnej hali sportowej były zresztą dobrą do tego scenografią. Podkreślały, że PiS reprezentuje przeciętnego obywatela.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rosyjska rakieta nad Polską. Czas przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości
Komentarze
Stefan Szczepłek: Dlaczego reprezentacja Polski jedzie na Euro 2024