Michał Kwiatkowski: Chciałem przenosić góry

Były mistrz świata w kolarstwie Michał Kwiatkowski o pierwszym sezonie w grupie Sky i planach na przyszłość.

Aktualizacja: 29.11.2016 21:17 Publikacja: 29.11.2016 18:39

Michał Kwiatkowski

Michał Kwiatkowski

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Jak by pan podsumował zakończony sezon?

Michał Kwiatkowski: Obfitował w porażki. Oczywiście, w drużynie Sky były takie momenty, w których mogliśmy się wspólnie cieszyć, ja też takie miałem, ale przeważnie dostawałem ciosy spowodowane czy to chorobą, czy kontuzją, czy po prostu brakiem formy. To, co przeżywałem nie było łatwe. Ten rok mam już za sobą i myślę o tym, co dalej. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Co dokładnie spowodowało tak złe rezultaty w tym sezonie?

Choroba, problemy żołądkowe, podczas Tour de Romandie przeszedłem wirusowe zapalenie krtani, największym ciosem była jednak kontuzja pleców w czasie Vuelty, przez co musiałem wycofać się z wyścigu. Wszystkie te czynniki kompletnie mnie rozbiły. Budowałem formę, stworzyłem bazę, a w kluczowym momencie sezonu musiałem pauzować. Przez tydzień, dwa bez roweru wszystkie przejechane kilometry poszły na marne. Przystępowałem do sezonu z ogromnymi ambicjami, za które też zapłaciłem, bo miałem ochotę przenosić góry, a okazuje się, że jestem tylko człowiekiem, nie mogę zrobić wielkiego kroku do przodu, tylko powinienem iść do celu małymi kroczkami.

Czy trudna adaptacja do nowego zespołu również miała zły wpływ na ten sezon?

Czułem olbrzymie wsparcie drużyny, szczególnie w ciężkich chwilach. Czegokolwiek bym nie potrzebował, otrzymywałem to. Miałem zapewniony spokój w przygotowaniach, również kiedy po przerwie spowodowanej kontuzją czy urazem musiałem znów dochodzić do formy. Byłem otwarty na naukę, na nowe treningi, wiele przez ten rok zyskałem. To połączenie doświadczeń ze Sky i z mojej poprzedniej grupy pozwoli mi wkrótce wspiąć się na wyższy poziom.

Ma już pan gotowy plan startów na nowy sezon?

Szczegółowego jeszcze nie znamy, drużyna nad tym myśli. W kalendarzu World Tour pojawiło się mnóstwo nowych wyścigów. Trzeba dostosować się do tej sytuacji i zastanowić nad tym, gdzie i jakie składy wysłać. Ja kocham Ardeny, kocham Tour de France i na pewno myślę o tym, żeby tam być w wysokiej formie.

Czy będą takie wyścigi, w których drużyna pojedzie dla pana?

Jeżeli będę w dobrej formie, będę też miał otwartą drogę do wygrywania wyścigów. Ale z przyjemnością będę też pracował dla kolegów.

Zwycięzca Tour de France Christopher Froome powiedział, że uczył się od pana zjeżdżać i wiele z tej nauki skorzystał. Rzeczywiście tak było?

Spędziliśmy wspólnie trochę czasu na przygotowaniach. Jednym z elementów tych zgrupowań była zabawa na zjazdach. Nie wiem, czy Christopher brał ze mnie przykład. To jednak cecha wielu mistrzów, oni obserwują, kto ich otacza, co ich otacza, co robią koledzy z zespołu. Jeśli Chris mógł coś podpatrzeć ode mnie, to mogę z tego bardzo się cieszyć. Ja też staram się mieć oczy otwarte i wykorzystywać takie obserwacje.

Czego pan się nauczył od Froome'a?

Tego, że trzeba być bardzo silnym psychicznie. Czy ktoś inny w peletonie postąpiłby tak jak Froome na Tour de France na etapie pod Mont Ventoux, gdy z winy organizatorów miał upadek? Wielu kolarzy krzyczałoby wtedy do radia, rzuciło rowerem, a on biegł i myślał o tym, by zniwelować straty. To coś niespotykanego. Chciałbym potrafić w takich chwilach reagować w podobny sposób.

Jak pan patrzy na zwycięstwa Petera Sagana? Rywalizowaliście w wieku juniora, potem pan zdobył mistrzostwo świata, a ostatnie dwa tytuły wywalczył Słowak. Nie czuje pan dyskomfortu, że teraz znajduje się w cieniu Sagana?

– Wzajemnie się uzupełniamy. A każdy wie, że w karierze są wzloty i upadki. Nie oglądam się na innego kolarza, patrzę na swój rozwój przez pryzmat własnych doświadczeń. Cieszę się z tego, że Peter wzniósł się na tak wysoki poziom, to tylko pokazuje, że każdy z nas może odnosić takie sukcesy. Zadowolony jestem z jego zwycięstw także dlatego, bo dzięki takim ludziom, którzy zawsze podkreślają szacunek dla rywala, dla drugiego człowieka, kolarstwo ogromnie zyskuje na popularności.

Kiedy rozpoczyna pan przygotowania do nowego sezonu?

10 grudnia zaczynamy obóz na Majorce. W zeszłym roku trwał trzy tygodnie, w tym zgrupowanie zostało skrócone do ośmiu dni. Wyciągamy wnioski, chcemy spokojnie wejść w nowy sezon. Uważam, że dobrze mi to zrobi. Nie będę musiał już poznawać ludzi w nowym zespole, powinno być mi łatwiej.

Czy oprócz klasyków ardeńskich i Tour de France będzie jeszcze jakiś wyścig, na który pan szczególnie się nastawi w 2017 roku?

Dużo słyszałem o trasie mistrzostw świata. Myślę o nich. Tam będzie trudny wyścig, liczący 280 km, rozgrywany w Norwegii, gdzie warunki bywają trudne, pada deszcz, jest zimno. Na pewno będzie to trudniejszy wyścig niż w Katarze.

Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok
Kolarstwo
Mathieu Van der Poel. Skąd wziął się kolarski terminator?
Kolarstwo
Rekord na Paryż – Roubaix. Mathieu Van der Poel wygrywa. Kim jest Kamil Małecki?
Inne sporty
Magnus Carlsen ponownie zagra w Warszawie. Wśród rywali Jan-Krzysztof Duda