Szefowie grupy Sky, w której jeździ trzykrotny zwycięzca Wielkiej Pętli, zdecydowali, że nie zorganizują konferencji prasowej w poniedziałek. Drugi raz naruszyli niepisany zwyczaj, że lider spotyka się z dziennikarzami w dniu przerwy w wyścigu.
Przed tygodniem tłumaczyli się tym, że mają za sobą wyczerpujące etapy w Jurze i tranzyt do kolejnego miasta etapowego. We wtorek kolarze startują jednak z tego samego miasta, w którym finiszowali w niedzielę. Brytyjczycy spotkali się z zarzutami, że nie są zbyt otwarci lub, co gorsza, nie chcą odpowiadać na niewygodne pytania. Potwierdziły to wczorajsze wydarzenia. Po treningu tylko kilka wybranych stacji telewizyjnych i radiowych dostało prawo do rozmowy z Froome'em. Gdy w hotelu pojawił się dziennikarz „Cyclingnews" piszący o podejrzanych działaniach Sky, wściekły dyrektor zespołu Dave Brailsford krzyknął do niego, „by przestał pisać o nim te g...".
Może przyczyną tej nerwowości jest fakt, że w tym roku nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte. Froome prowadzi, ale ma tylko 18 sekund przewagi nad Włochem Fabio Aru z Astany, 23 sekundy nad Francuzem Romainem Bardetem z AG2R i 29 sekund nad Kolumbijczykiem Rigoberto Uranem z Cannondale. Aru zdołał już raz odebrać żółtą koszulkę Anglikowi, by po dwóch dniach ją stracić.
Froome wydaje się zestresowany, co chwila przeżywa kłopoty na trasie, głównie mechaniczne. W niedzielę rower naprawił mu Michał Kwiatkowski i tylko dzięki pomocy Polaka lider zdołał dogonić czołową grupę z narzucającym ostre tempo Bardetem i jego kompanami. Ludzie ze sztabu trenerskiego Sky twierdzą, że powodem problemów lidera jest raczej nerwowa jazda niż usterki. Nie brakuje też głosów, że Anglik jest po prostu słabszy i porażka w poprzedzającym Tour Criterium du Dauphine nie była przypadkowa. Gdyby nie zespół, w tym wiernie służący Froome'owi Kwiatkowski, Brytyjczyk już dawno straciłby żółtą koszulkę i być może szanse na czwarte zwycięstwo. Ale w Sky jeżdżą najlepsi kolarze na świecie. – Każdy z nich byłby liderem w innych grupach – twierdzi dyrektor AG2R Julien Jurdie.
Mimo to rywale próbują przeciwstawić się tej hegemonii i Tour wciąż trzyma w napięciu. Decydujące będą etapy w środę i czwartek w Alpach. Pierwszy z nich poprowadzi przez legendarne przełęcze Galibier i Telegraphe, ale meta znajduje się po 28-kilometrowym zjeździe. W czwartek finisz nastąpi natomiast na przełęczy Izoard na wysokości 2360 m.