Bartosz Huzarski: Bardziej opłaca się uciekać

Bartosz Huzarski - były kolarz, dziś komentator telewizyjny, o zaczynającym się w sobotę Tour de France.

Aktualizacja: 28.06.2017 23:26 Publikacja: 28.06.2017 19:56

Kibicuję Alberto Contadorowi, bo on nie kalkuluje, tylko jedzie spontanicznie

Kibicuję Alberto Contadorowi, bo on nie kalkuluje, tylko jedzie spontanicznie

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rzeczpospolita: Ukończył pan ten wyścig trzy razy, czuje się pan spełnionym uczestnikiem Tour de France?

Bartosz Huzarski: Nie udało mi się zająć miejsca w pierwszej trójce na żadnym z etapów, mam więc pewien niedosyt. Ale zdaję sobie sprawę z wyjątkowości tego wyścigu. Porównując Tour z innymi mniejszymi, trzeba być o 30 procent mocniejszym, żeby utrzymywać się w czołówce. Przeżyłem w Tourze wspaniałe chwile. Nigdy nie zapomnę pierwszego wjazdu na Pola Elizejskie, przejazdu przy Łuku Triumfalnym, radości z ostatniego kilometra. Niewielu Polaków ukończyło ten wyścig.

Pojawiły się jakieś nowe tendencje w kolarstwie?

Ucieczki coraz częściej kończą się powodzeniem. W Criterium du Dauphine trzykrotnie uciekinierzy dojechali do mety, w Tour de Suisse raz, o złotym medalu mistrzostw Polski zdecydowała ucieczka. Wszyscy to widzą i zaczynają uważniej traktować ofensywne akcje. Jestem członkiem Stowarzyszenia na rzecz Zawodowego Kolarstwa i wiem, jak duży nacisk wszyscy kładą na zabezpieczenie trasy, właściwe oznakowanie, ograniczenie karawany wyścigu. Wprowadzono także protokół pogodowy, by reagować na gwałtowne zmiany aury i w zależności od zagrożenia skracać etapy. To dobre decyzje.

Christopher Froome wygra czwarty raz Tour de France?

To dla mnie wielka zagadka. Na Dauphine nie był w najwyższej formie. Ale miał dużo czasu, żeby się poprawić. On wie, jak się wygrywa takie wyścigi, ma też do pomocy tę machinę, jaką jest drużyna Sky. To sztab ludzi, którzy podporządkowują cały sezon Tour de France. Przy dziewięciu kolarzach pracuje 40–50 osób z obsługi. Pytanie, w jakiej formie są rywale Froome'a. Movistar wystawił mocny skład. Nairo Quintana jest wciąż znakomity. Te dwie drużyny się nie lubią, będą ostro rywalizować.

W ubiegłym roku zespół Sky dyktował warunki do tego stopnia, że pojawiły się głosy, żeby zmniejszyć liczbę kolarzy w grupach?

Ich taktyka polega na wymęczeniu przeciwnika. Mają zawodników przygotowanych właśnie na ten wyścig, wszystko dokładnie sobie wyliczają, kiedy zaatakować, kiedy można odpuścić. To jest ich droga do sukcesu. Takie kunktatorstwo zabija piękno kolarstwa, jego nieprzewidywalność, polot zawodników jeżdżących spontanicznie. Dlatego bardzo kibicuję Alberto Contadorowi. On nie przelicza, nie kalkuluje, ile wattów jest w stanie zrobić. Ucieka, atakuje.

Pan jeździł w grupie NetApp i Bora-Argon. Jej sukcesorem jest Bora-Hansgrohe, zespół Rafała Majki, Macieja Bodnara i Pawła Poljanskiego. Co będzie ważniejsze dla dyrektorów Bory – sukcesy Petera Sagana na etapach czy wysoka pozycja Majki w klasyfikacji generalnej?

Sagan jest zawodnikiem, który poradzi sobie bez względu na okoliczności. Sam zafiniszuje i przejedzie spokojnie góry. Nie musi wygrać zielonej koszulki z przewagą 100 punktów, wystarczy, że zwycięży różnicą jednego punktu. W zeszłym roku w grupie Tinkoff widzieliśmy, że potrafi i wygrywać etapy, i pomagać Majce. Bora nie jest jednak na tyle mocna, żeby jeździć i pod Sagana, i pod Majkę. Musi wykorzystać pracę innych zespołów – Sky, Movistar.

Majka powiedział, że liczy na miejsce w pierwszej piątce...

Sądzę, że pozycja między piątą a siódmą jest realna. Lepszy wynik będzie znakomitym osiągnięciem.

Michał Kwiatkowski mówi, że jedzie po naukę. Czy będzie wyłącznie pomocnikiem Froome'a?

W Sky zawodnicy mają ściśle określone zadania. Mimo że Michał jest byłym mistrzem świata, musi podporządkować się hierarchii. Ale jeśli dostanie wolną rękę na etapie, to sądzę, że ją wykorzysta. Chciałbym, żeby w Duesseldorfie wygrał prolog i włożył żółtą koszulkę lidera. To możliwe. Na mistrzostwach Polski pokazał, że jest bardzo mocny. Byłby to dobry moment na takie zwycięstwo. 30 lat temu liderem po prologu w Berlinie został Lech Piasecki.

Rzeczpospolita: Ukończył pan ten wyścig trzy razy, czuje się pan spełnionym uczestnikiem Tour de France?

Bartosz Huzarski: Nie udało mi się zająć miejsca w pierwszej trójce na żadnym z etapów, mam więc pewien niedosyt. Ale zdaję sobie sprawę z wyjątkowości tego wyścigu. Porównując Tour z innymi mniejszymi, trzeba być o 30 procent mocniejszym, żeby utrzymywać się w czołówce. Przeżyłem w Tourze wspaniałe chwile. Nigdy nie zapomnę pierwszego wjazdu na Pola Elizejskie, przejazdu przy Łuku Triumfalnym, radości z ostatniego kilometra. Niewielu Polaków ukończyło ten wyścig.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok