Cele działania funduszy miejskich są takie same jak wszystkich pozostałych, działających w innych regionach. Tak samo ogłaszają konkursy, w których można ubiegać się o wsparcie dla filmu. Ale te, które funkcjonują przy urzędzie miasta, nie mają praw koproducenckich, co oznacza, że udzielają dotacji, na której nie zarabiają. Koncentrują się na promocji miasta i regionu oraz wsparciu kinematografii. Jeżeli fundusz działa poza strukturą urzędu, np. w miejskiej instytucji kultury, bywa koproducentem.
Lubelska wielokulturowość
– Specyfiką Lublina jest wielokulturowość i to, że stykają się różnorodne style architektoniczne: gotyk, renesans, barok, historyzm, neostyle, secesja, modernizm – mówi Grzegorz Linkowski, kierownik Lubelskiego Funduszu Filmowego. – Uniwersalność architektury pozwala adaptować ją do różnych filmowych potrzeb. Na ulicach Kowalskiej i Rybnej twórcy „Kamieni na Szaniec" kręcili wojenną Warszawę. Ulica Kowalska gra Warszawę w serialu TVP „Wojenne dziewczyny". W „Kronice wypadków miłosnych" Andrzeja Wajdy Lublin był dzielnicą żydowską. W „Chopin. Pragnienie miłości" Jerzy Antczak w Lublinie odnalazł zaułek paryski. W innym filmie Lublin był włoskim miastem.
Lubelski Fundusz Filmowy powstał w 2008/2009 roku.
– Od początku działamy w strukturze urzędu miejskiego – mówi Grzegorz Linkowski. – Wsparliśmy ponad 40 filmów blisko 5 mln zł z pieniędzy urzędu miejskiego. W 2017 nasza pula wynosiła 450 tys. zł. Całość przeznaczyliśmy na film „Volta" Janusza Machulskiego. Wspieramy produkcje w zamian za promocję miasta.
Gdyński Fundusz Filmowy powstał w 2009 r. Funkcjonuje przy Centrum Kultury Gdyni, które jest jego dysponentem i ma prawa koproducenckie. Dofinansował 46 filmów ponad 4 mln zł, m.in. „Czarny czwartek" w reż. Antoniego Krauzego i „Kamerdynera" w reż. Filipa Bajona. Stawia na produkcje popularyzujące wizerunek Gdyni w aspekcie współczesnym, historycznym i marynistycznym. Zobowiązuje producenta do pozostawienia 30 proc. dofinansowania w regionie.