Co do zasady sposoby i tryb ochrony interesów pracobiorców zostały poddane regulacji prawnej w ustawach o związkach zawodowych i o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. W szczególności ta ostatnia ujęła w konkretne procedury prowadzenie sporów w sytuacjach, gdy środki koncyliacyjne (przede wszystkim rokowania) nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych ma jednak ściśle określony zakres podmiotowy – normuje ich prowadzenie przez pracobiorców reprezentowanych przez związki zawodowe z pracodawcami lub organizacjami pracodawców. Żaden inny podmiot nie może być stroną sporu w rozumieniu tej ustawy. Nie zapobiega to jednak powstawaniu konfliktów, których przedmiotem są m.in. interesy zawodowe i ekonomiczne pracobiorców, gdzie adresatem żądań nie są ani pracodawcy, ani ich organizacje.
Adresatem roszczeń...
Dotyczy to w szczególności sytuacji, w której ani pracodawcy, ani ich organizacje obiektywnie nie są w stanie zrealizować oczekiwań protestujących, z czego protestujący doskonale zdają sobie sprawę.
I nie dotyczy to tylko trwającego protestu lekarzy rezydentów. W przeszłości aż nadto mamy przykładów, gdy do podobnych środków uciekali się górnicy, nauczyciele i wiele innych grup zawodowych. Na ogół kończyło się to jakimś kompromisem. Środki stosowane przez protestujących były zróżnicowane – od demonstracji przez inne spektakularne akcje, jak np. głodówki, po skuteczny lobbing, którego najświeższym przykładem jest ustawowe „załatwienie" wykupu uprawnienia do deputatu węglowego od emerytów górniczych.
Większość grup zawodowych nie ma jednak takiej siły przebicia i na ogół kończy się na wywieraniu presji na władzę polityczną różnymi formami protestu.