Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozesłało właśnie do wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy oraz Ochotniczych Hufców Pracy pismo, z którego wynika, że w przyszłym roku mają one promować w Polsce europejski system mobilności zawodowej EURES.
Plan jest taki, że dzięki temu pozbędziemy się bezrobotnych nadwyżkowych, czyli z umiejętnościami niepotrzebnymi już w Polsce, np.: nauczycieli akademickich, pracowników bibliotek, galerii, muzeów, archiwistów i muzealników oraz robotników wykonujących proste prace w budownictwie drogowym, wodnym i leśnictwie. Za pośrednictwem EURES mają znaleźć pracę na Zachodzie.
Z kolei promocja za granicą ofert polskich przedsiębiorców ma pozwolić nam ściągnąć pracowników o deficytowych specjalnościach, przede wszystkim informatyków, sprzedawców, telemarketerów, sprzedawców bezpośrednich, robotników przemysłowych i rzemieślników, operatorów wózków widłowych, magazynierów oraz operatorów maszyn do szycia, maszyn do produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych, maszyn do prania.
Przy okazji ministerstwo zachęca pracowników służb zatrudnienia, by za pośrednictwem EURES docierali do polskich emigrantów przebywających za granicą i przedstawiali im możliwości zatrudnienia w Polsce.
– Gdyby się to udało, byłoby naprawdę świetnie. Tym bardziej że zarobki w Polsce są już dużo wyższe niż jeszcze przed kilku laty. Może za pośrednictwem EURES przy okazji brexitu uda się załatwić polback, czyli powrót polskich pracowników, którzy wyjechali na Zachód za chlebem – mówi Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP. – Obawiam się jednak, że promowanie EURES w Polsce może przynieść odwrotny skutek i jeszcze więcej pracowników wyjedzie do pracy na Zachodzie.