Każdy pracownik ma prawo do corocznego, nieprzerwanego, płatnego urlopu wypoczynkowego. Powinien on być udzielany zgodnie z planem urlopów, który ustala pracodawca, biorąc pod uwagę wnioski zatrudnionych i konieczność zapewnienia normalnego toku pracy. Jeżeli w firmie nie ma planu urlopów, każdy jego termin strony muszą uzgodnić. Przy czym, jak wskazał SN w wyroku z 20 sierpnia 2001 r. (I PKN 590/00), co do zasady „pracodawca nie jest związany wnioskiem pracownika zawierającym propozycje terminu udzielenia mu urlopu wypoczynkowego".
Po macierzyńskim...
Obowiązuje tu jednak pewien wyjątek. Mianowicie pracodawca jest związany wnioskiem zawierającym propozycje terminu udzielenia urlopu, gdy pochodzi on od pracownicy, która ma urodzić lub urodziła dziecko i chciałaby przedłużyć czas sprawowania nad nim osobistej opieki. Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 9 marca 2011 r. (II PK 240/10). Zgodnie bowiem z art. 163 § 3 kodeksu pracy na wniosek pracownicy udziela się jej urlopu bezpośrednio po urlopie macierzyńskim. Dotyczy to również pracownika – ojca wychowującego dziecko, który korzysta z urlopu macierzyńskiego.
W doktrynie i orzecznictwie nie budzi wątpliwości, że zapisy kodeksu pracy są tu precyzyjne i nie pozwalają na swobodę działania pracodawcy. Jeżeli pracownica po urlopie macierzyńskim chce wykorzystać dni wypoczynku, szef musi się na to zgodzić.
Do rozpoczęcia urlopu wystarcza w tym przypadku złożenie stosownego wniosku, na który pracodawca nie może zareagować inaczej niż udzielając urlopu, niezależnie od planu urlopów. Potwierdził to SN w wyroku 19 listopada 2003 r. (I PK 18/03).
Ważne jest jednak, że urlop ten musi następować bezpośrednio po urlopie macierzyńskim. Jak wskazał SN w przywołanym wyroku z 2001 r., chodzi o „obowiązek złożenia wniosku w sprawie udzielenia urlopu wypoczynkowego, który miałby przypaść bezpośrednio po urlopie macierzyńskim". A contrario reguła ta nie obowiązuje, jeżeli pracownica wystąpi z wnioskiem o urlop wypoczynkowy po tym, gdy uprzednio wróci po macierzyńskim do pracy na kilka dni. Zgoda zależy wówczas od dobrej woli szefa.