Zadaniowy czas pracy jest popularny. Przede wszystkim dlatego, że część pracodawców uważa go za skuteczny sposób na uniknięcie konieczności rekompensowania zatrudnionym pracy w nadgodzinach. Z jednej strony bowiem w zadaniowym czasie pracy ciężar rozplanowania obowiązków przerzucony jest na pracowników. Z drugiej – pracodawca nie musi ewidencjonować godzin pracy takiej osoby. Stąd ewentualne nadgodziny są mniej „widoczne" w razie ewentualnego sporu.
Jednak takie podejście było i jest błędne. Do pracowników zatrudnionych w zadaniowym czasie pracy stosuje się standardowe normy czasu pracy, czyli przeciętnie 40 godzin i 5 dni w tygodniu (tylko kwestia stosowania 8-godzinnej normy dobowej wydaje się dyskusyjna). Jeśli zatem pracownik nie ma możliwości – mimo zachowania należytej staranności – wykonać powierzonych obowiązków w ramach ogólnych norm czasu pracy, przysługuje mu roszczenie o rekompensatę pracy w nadgodzinach.
Rzeczywiste korzyści ze stosowania zadaniowego czasu pracy nie są natury ekonomicznej, lecz organizacyjnej. System ten stosuje się bowiem (a w zasadzie powinno się go stosować) w przypadkach, w których ścisła kontrola pracodawcy nad czasem pracy pracownika nie jest:
- możliwa – np. ze względu na organizację pracy,
- konieczna – z uwagi na jego rolę.