Pozew do sądu
Zacznijmy od odwołania do sądu pracy. Art. 264 k.p., również zmieniony z początkiem bieżącego roku, przewiduje, że pracownik składa je w ciągu 21 dni od dnia doręczenia pisma. W każdym zatem przypadku, kiedy pracownik otrzyma oświadczenie o wypowiedzeniu lub rozwiązaniu umowy bez wypowiedzenia w sobotę, również w sobotę (po trzech tygodniach) upłynie 21-dniowy termin na odwołanie do sądu.
Dotychczas, jeśli pracownik zwlekał do ostatniego dnia z odwołaniem, mógł mieć trudność z dochowaniem terminu. I to nie tylko dlatego, że sądy nie pracują w soboty. W przepisach postępowania cywilnego wystarczające jest bowiem, aby ostatniego dnia terminu przesyłka kierowana do sądu została nadana w placówce pocztowej. Problem w tym, że nie we wszystkich miejscowościach działają placówki pocztowe, a nawet jeśli działają, to nie wszystkie są czynne w soboty. Pracownik mógł mieć zatem utrudnioną możliwość wysłania odwołania do sądu w ostatnim dniu terminu, jeśli wypadł on w sobotę.
W praktyce nie miało to jednak wielkiego znaczenia. Można podejrzewać, że również nowelizacja nie wywrze zbyt dużego wpływu na skutki dochowania przez pracownika terminu na odwołanie, jeśli okoliczności sprawy będą choć w minimalnym stopniu usprawiedliwiać uchybienie terminowi. Sam kodeks pracy przewiduje, że jeśli pracownik nie dokonał odwołania w terminie bez swojej winy, to sąd na jego wniosek postanawia o przywróceniu uchybionego terminu. Sądy pracy dość liberalnie podchodzą zarówno do kwestii braku winy, jak i formy wniosku o przywrócenie terminu. W orzecznictwie przyjmuje się, że już samo wniesienie przez pracownika pozwu po upływie terminu należy traktować jako zawierający w swojej treści wniosek o przywrócenie terminu, choćby sam pozew nie zawierał ani słowa na ten temat (np. wyrok Sądu Najwyższego z 3 lutego 2016 r., II PK 340/14).
Wydaje się więc, że jedynie teoretycznie sąd pracy mógł odrzucić odwołanie pracownika tylko dlatego, że nadał on przesyłkę nie w sobotę, bo nie miał takiej możliwości, ale w poniedziałek. Choć sprawa mogła wyglądać inaczej, w zależności od tego, czy pracownik mieszkał w mieście, mając w okolicy pocztę działającą w sobotę, czy na wsi, gdzie nie ma placówki pocztowej lub nie działa ona w soboty. W każdym razie obecnie konieczność nadania przesyłki w sobotę w ogóle nie wchodzi już w rachubę.
Wnioski rodziców
Druga grupa przypadków, kiedy k.p. wyznacza pracownikowi termin na dokonanie czynności, dotyczy składania wniosków o udzielenie urlopów związanych z rodzicielstwem. Zasadniczo terminy te wynoszą 21 dni (np. w sprawie udzielenia urlopu rodzicielskiego), choć zdarzają się też terminy 7-dniowe (np. o udzielenie urlopu ojcowskiego).
We wszystkich przypadkach składania wniosków o urlopy związane z rodzicielstwem można mieć wątpliwości, czy zastosowanie znajdzie art. 115 k.c. zrównujący sobotę z dniem wolnym od pracy, a w praktyce wydłużający termin na jego złożenie. Po pierwsze wniosek składa się do pracodawcy. Trudno znaleźć przekonujące argumenty za tym, że ostatni dzień terminu nie może wypaść w sobotę, która często jest normalnym dniem pracy, a może on wypaść w inny powszedni dzień tygodnia, choćby był dla pracownika harmonogramowo wolny. Jest to jednak argument wyłącznie contra legem, choć wskazujący na pewną systemową nielogiczność.