Z ostatniego sprawozdania z działalności ZUS wynika, że w 2015 r. skontrolował on ponad 80 tys. płatników składek. Nieprawidłowości ujawniono w ponad 50 tys. przypadków. Łączna kwota nieprawidłowości finansowych w zakresie składek i świadczeń wyniosła ogółem 335 585 490,96 zł, co oznacza wzrost o 7,9 proc. w porównaniu do 2014 r.
Co istotne, znaczna część wykrytych uchybień dotyczyła umów o dzieło. Od 2010 r. kontrolerzy Zakładu ustalili prawie 110 tys. przypadków nieuzasadnionego – zdaniem organu – stosowania tych kontraktów.
Tendencja wzrostowa
W ostatnich latach można zaobserwować wzrost liczby podobnych spraw. O ile w 2010 r. było ich ok. 13,5 tys., w 2014 r. – 21 tys., to w 2015 r. już ponad 26 tys. Należy przypuszczać, że w 2016 r. wskaźniki te były jeszcze wyższe, a tendencja wzrostowa zostanie utrzymana również w 2017 r. Umowy o dzieło są bowiem coraz chętniej zawierane. Wynika to głównie z dwóch przyczyn. Po pierwsze, nie są one objęte systemem ubezpieczeń społecznych. Po drugie, nie dotyczy ich nowelizacja ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, która weszła w życie 1 stycznia 2017 r. i która to wprowadziła minimalną stawkę godzinową dla osób przyjmujących zlecenie lub świadczących usługi, w wysokości 13 zł brutto za godzinę.
Przepisy bez zmian
Pewnym paradoksem związanym z umową o dzieło jest to, że przepisy ją regulujące funkcjonują w niezmienionej treści od lat (art. 627 i nast. kodeksu cywilnego z 23 kwietnia 1964 r.). Nieustannie zmienia się natomiast sposób ich interpretacji przez ZUS oraz sądy rozpoznające sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych.
Czym zatem jest umowa o dzieło? Najprościej rzecz ujmując, jest to umowa, w której jedna ze stron zobowiązuje się wykonać dzieło, a druga zapłacić wynagrodzenie z tego tytułu. Wykonawca umowy zobowiązuje się zatem do zrealizowania określonego rezultatu, a nie dochowania należytej staranności, co jest cechą umowy zlecenia.