W okresie wypowiedzenia pracodawca może zwolnić etatowca z obowiązku świadczenia pracy. Artykuł 362 kodeksu pracy, który wszedł w życie 22 lutego 2016 r. (DzU z 2016 r., poz. 1220), usankcjonował dość powszechnie wcześniej stosowany zwyczaj. Między otrzymaniem pisma o wypowiedzeniu czy zakończeniem urlopu wypoczynkowego a definitywnym finiszem współpracy zatrudnieni mieli już nie wykonywać zadań służbowych. Jeszcze przed rokiem zwolnienie ze świadczenia pracy było uzgadnianie z pracownikiem, a gdy ten nie zaakceptował takiej decyzji, pracodawca musiał dalej przyjmować od niego pracę. Było to niekomfortowe, gdyż bardzo często w czasie wymówienia stronom trudno było już zgodnie współpracować. Pracownik stawał się zdemotywowany i rozgoryczony, a pracodawca – podejrzliwy.
Dyspozycja zatrudniającego
Uchwalenie tego przepisu spowodowało, że obecnie jest to arbitralna decyzja szefa i nie wymaga zawierania z pracownikiem porozumienia w tej sprawie ani jego zgody.
W piśmie o rozwiązaniu stosunku pracy firma narzuca, że np. od określonej daty do końca okresu wypowiedzenia zwalnia pracownika ze świadczenia pracy. Wskazuje jednocześnie, że etatowiec zachowuje wtedy prawo do wynagrodzenia (zazwyczaj liczonego jak ekwiwalent za urlop) oraz zastrzega konieczność jego stawienia się w firmie na każde wezwanie pracodawcy.
I tu pojawiają się wątpliwości. Czy takie pismo szefa może być sformułowane ogólnie, bez precyzowania warunków, dat i okoliczności wezwania? Czy pracodawca powinien dokładnie podać, kiedy chce zrezygnować z wolnego czasu etatowca?
Problem może być istotny dla tych, którzy w okresie zwolnienia ze świadczenia zadań nie zamierzają bezczynnie siedzieć w domu. Mogą przecież nawet podjąć inną pracę czy wyruszyć na egzotyczne wakacje lub sanatoryjne leczenie.