Jeżeli termin jest oznaczony w miesiącach lub latach, a ciągłość terminu nie jest wymagana, miesiąc liczy się za dni trzydzieści, a rok za dni trzysta sześćdziesiąt pięć.
Zdaniem eksperta
Robert Stępień, prawnik w kancelarii Raczkowski Paruch
Jeżeli termin 33 miesięcy zatrudnienia na czas określony, o którym mowa w art. 25
1
§ 1 k.p., biegnie nieprzerwanie, to w zależności od tego, czy rozpocznie się on z początkiem miesiąca, czy w jego trakcie, terminem końcowym będzie ostatni dzień miesiąca albo dzień poprzedzający dzień odpowiadający datą początkowemu dniowi terminu. Oznacza to, że jeżeli zatrudnienie na czas określony będzie biegło nieprzerwanie od 22 lutego 2016 r., to 33 miesiące upłyną 21 listopada 2018 r. Taki sposób liczenia tego terminu popiera doktryna (np. K. Jaśkowski, Ł. Pisarczyk, P. Wojciechowski). Znajduje on również potwierdzenie w orzecznictwie (por. wyrok SN z 19 grudnia 1996 r., I PKN 47/96 oraz uchwała SN z 21 maja 1991 r., I PZP 16/91).
W doktrynie pojawiają się też poglądy, że termin 33 miesięcy w każdym przypadku należy liczyć z zastosowaniem zasady, że miesiąc to 30 dni (niezależnie od tego, czy biegnie on z przerwami czy bez przerwy). To jednak prowadziłoby do trudnych do zaakceptowania wniosków. Umowa na czas określony zawarta na 12 miesięcy (np. od 1 czerwca 2016 r.) kończyłaby się nie po upływie pełnych 12 miesięcy kalendarzowych, ale kilka dni wcześniej. Jak wskazuje SN, w prawie pracy okresowi zatrudnienia należy nadawać sens nawiązujący do bezpośredniego, potocznego czy naturalnego pojmowania wyrażenia „roku pracy" czy „miesiąca pracy" oraz ich wielokrotności. Dlatego odwoływanie się do art. 114 k.c. i zasady, zgodnie z którą miesiąc to 30 dni, jest uzasadnione wyłącznie wtedy, gdy termin 33 miesięcy faktycznie biegnie z przerwami, a kolejne okresy zatrudnienia na czas określony obejmują niepełne miesiące i nie ma możliwości ustalenia tego terminu w inny sposób niż poprzez odwołanie się właśnie do tej zasady.
Paweł Korus, radca prawny, partner kancelarii A. Sobczyk i Współpracownicy
Kwestia obliczania terminów w prawie pracy budzi liczne kontrowersje, przede wszystkim dlatego, że kodeks pracy posługuje się „terminem" w różnym znaczeniu. Przykładowo można wskazać na:
- miesiące księżycowe przy ustalaniu uprawnienia z art. 177 § 3 k.p.,
- miesiące kalendarzowe okresu wypowiedzenia układu zbiorowego pracy (art. 241
7
§ 3 k.p.), czy
- specyficzną metodę obliczania upływu okresu wypowiedzenia umowy o pracę (art. 30 § 2
1
k.p.).
Ta różnorodność terminów doprowadziła do przyjęcia w orzecznictwie generalnej zasady, że przy obliczaniu okresów, od których zależą uprawnienia pracownicze, nie stosuje się przepisów kodeksu cywilnego, a termin upływa w przeddzień dnia odpowiadającego nazwie dnia początkowego. Ten sposób wykładni jest jednak wątpliwy w świetle zmieniającej się praktyki zawierania umów o pracę oraz tendencji zmierzających do ujednolicenia zasad zatrudnienia bez względu na pracowniczą lub cywilnoprawną podstawę zatrudnienia. Co więcej, prezentowany w orzecznictwie sposób obliczania terminów może doprowadzić do pokrzywdzenia pracownika. Dobrym tego przykładem jest właśnie wprowadzony maksymalny 33-miesięczny okres zatrudnienia na podstawie umowy (umów) o pracę na czas określony. Przy stosowaniu dotychczasowej metody okres ten (liczony od 22 lutego 2016 r. – data wejścia w życie nowelizacji) upłynie 21 listopada 2018 r. Natomiast przy zastosowaniu art. 114 k.c. w zw. z art. 300 k.p. okres ten (odpowiadający 990 dniom) upłynie 7 listopada 2018 r. Uważam, że w tym przypadku właściwe jest odwołanie się do art. 114 k.c.