Rz: Jak pan ocenia funkcjonowanie umów o odpowiedzialności za mienie powierzone w handlu?
Witold Polkowski: Uważam, że te przepisy nie mają już praktycznego zastosowania w sklepach samoobsługowych, czyli tam, gdzie takie umowy są najczęściej stosowane. Art. 124 i następny kodeksu pracy oraz wydane na ich podstawie rozporządzenia wykonawcze z 1974 r. i 1975 r. weszły w życie w czasach Gierka, kiedy sklepy wyglądały zupełnie inaczej niż dziś. Wtedy sprzedawca zwykle obsługiwał klientów zza lady. Obecnie sklepy są najczęściej samoobsługowe i jest w nich bardzo dużo kosztownych, ale niewielkich przedmiotów, które łatwo mogą zostać skradzione. Jeśli przedsiębiorca nie zapewnił odpowiedniego systemu monitoringu i ochrony sklepu przed kradzieżami, trudno obciążać za to odpowiedzialnością pracownika.
Co zatem mogą zrobić firmy handlowe, aby ustrzec się przed kradzieżami czy nieuzasadnionymi stratami?
To kwestia prawidłowego zarządzania przepływem towarów, tak by nie dochodziło do naturalnych strat, np. po tym jak towar o krótkim terminie przydatności do spożycia zepsuł się na sklepowej półce. Potrzebny jest także stały monitoring sklepu, który będzie przeciwdziałać kradzieżom. Tak naprawdę handlowcy powinni przyjąć pewien margines strat przy takiej działalności i nie wyciągać z tego tytułu odpowiedzialności w stosunku do zatrudnionych.
A co jeśli straty w sklepie przekroczą ten margines?