Sąd Najwyższy zajął się w środę sprawą kierowcy przeciwko firmie transportowej o ryczałt za noclegi w kabinie. Wydawało się, że będzie to kolejne rozstrzygnięcie korzystne dla przewoźnika. SN uznał jednak, że wysoka dodatkowa wypłata kierowcy się należy. Okazało się, że powód do wypłaty znalazł się w regulaminie wynagradzania, który obowiązywał w tej firmie transportowej. Odwoływał się on bezpośrednio do kodeksu pracy i rozporządzenia w sprawie należności przysługujących z tytułu podróży służbowych. Pełnomocnik spółki kwestionował taką podstawę przyznania kierowcy tych świadczeń, po tym jak Trybunał Konstytucyjny w wyroku K 11/17 uznał stosowanie tych regulacji do kierowców zawodowych jako nieuzasadnione.

SN zwrócił uwagę, że obowiązujący w tej firmie regulamin pracy, odwołując się do tych przepisów, stanowił samoistną podstawę przyznania tych świadczeń. Najważniejsze okazały się jednak specyficzne zasady obliczania świadczeń za podróże służbowe. Kierowcy należała się „dieta" w wysokości 30 groszy za przejechany kilometr, z której co miesiąc firma potrącała 700 zł, plus wydatki na telefon i koszty usuwania uszkodzeń w pojeździe. SN uznał, że tak liczone świadczenie trzeba uznać raczej za rodzaj wynagrodzenia i nie można zaliczyć go na poczet świadczeń z tytułu podróży służbowych.

sygnatura akt: I PK 310/16